Z tym rozdziałem miałam ogromne problemy. Czemu? Dla nowych postaci, których nie ma w mandze i anime mogę wymyślić dość łatwo jakieś jutsu. Ale jeśli chodzi o bohaterów oryginalnych to chciałabym zachować ich standardowe techniki i zbytnio nie wymyślać. A miałam problemy z walką jaka toczy się w tym rozdziale, ponieważ...Tsunade nie ma praktycznie żadnych jutsu nadających się do takiego rodzaju bitwy, ale jakoś się udało.
I tak mi się przypomniało. Tenoni używa technik, które głównie opierają się na granicie. Odmiana, której używa to Negro Villar [link].
- Naprawdę myślicie, że ja w to uwierzę? - spytała Tsunade.
Wszyscy się zdziwili. Wiosce grozi niebezpieczeństwo, a on nie raczy kiwnąć palcem?!
- Ale...ale to prawda! - krzyknęła Yuki.
- Jeżeli szybko tego czegoś nie złapiemy ktoś może stracić życie! - denerwował się Aidan - Czemu mielibyśmy kłamać?!
Cała reszta siedziała cicho. Nawet Tenoni wiedział, że nie wolno mówić do Hokage takim tonem. Do żadnego z Kage.
- Ponieważ każda próba przywołania Cząstki Jashina kończyła się śmiercią użytkownika tego jutsu - powiedziała ze spokojem Piąta.
- Mogę panią przekonać, że w tym przypadku jest inaczej - powiedział Tenoni.
- A niby jak? - spytała Hokage.
- Na arenie - rzucił brunet.
"Aż tak ci życie niemiłe, idioto?" - myślała Yuki.
Zapanowała niezręczna cisza. Shinobi z Konohy patrzyli na niego z niedowierzaniem.
"Nie wiesz na co się porywasz, Tenoni" - stwierdził w myślach Kakashi.
- Hmm - Tsunade uśmiechnęła się - zgoda.
Po jakiś 20 minutach wszyscy znajdowali się na arenie. Ostatnio był ona używana podczas egzaminu na chunina.
- Przykro mi to mówić, ale możesz z tego nie wyjść cało - powiedziała Hokage.
- To się okaże - powiedział Tenoni przygotowując się do walki.
Cała reszta weszła na trybuny.
- On naprawdę myśli, że jest w stanie pokonać Hokage? - spytała Sakura.
- A nie widzisz? - odpowiedziała Yuki - jego już całkowicie porąbało.
- Słyszałem - powiedział Tenoni z dołu.
- Miałeś słyszeć! Ty w ogóle czasami myślisz zanim coś powiesz?! - krzyczała Yuki.
Tenoni wiedział, że dalsza kłótnia z dziewczyną nie ma sensu.
- Możemy zaczynać? - spytała Tsunade.
- Oczywiście. Panie przodem - powiedział brunet.
- Jak sobie życzysz - powiedziała Piąta.
Hokage skupiła się i jej dłonie pokryły się chakrą.
- Chakura no Mesu (Skalpel Chakry)! - Tsunade ruszyła na Tenoniego.
Próbowała ostrzem trafić chłopaka, ale on zgrabnie unikał ciosów.
- Tsutenkyaku (Uderzenie Piętą[nie mogłam znaleźć innego sensownego tłumaczenia] )! - Piąta uderzyła nogą w ziemię.
Fala uderzeniowa wyrzuciła Tenoniego kilka metrów w górę. Hokage trafiła go ostrzem chakry, a przynajmniej tak jej się zdawało. Uderzyła go, ale brunet użył jutsu podmiany i Piąta uderzyła o kawałek drewna.
- Doton: Kakogan no Retsu (Styk Ziemi: Granitowa Kolumna)! - granitowy słup wyrósł błyskawicznie spod ziemi. Tenoni chciał, aby kolumna uderzyła w Tsunade, jednak nie udało się.
- Chakra Enhanced Strenght (Siłą Wzmocniona Chakrą)! - Piata zmagazynowała chakrę w pięści i uderzyła w słup.
Pod wpływem uderzenia kolumna rozsypała się. Chłopak odskoczył kilkanaście metrów od kolumny, aby nie uderzył go żaden odłamek granitu.
"Skoro udało jej się zniszczyć to, to muszę użyć czegoś mocniejszego" - myślał brunet.
- Doton: Kakogan no inu(Styl Ziemi: Granitowe Psy)! - Tenoni dotknął ziemi.
Obok niego powstały dwa stworzenia, które natychmiastowo popędziły w stronę Hokage. Tsunade złapała pierwszego psa za kark i rzuciła nim w drugiego. Ze stworzeń została jedynie kupa gruzu.
- Nie mów, że to miało mi coś zrobić - powiedziała Piąta.
- Czyżby pierwsza przegrana Tenoniego? - zamyślił się Aidan.
- Idioto! To dopiero początek walki. A z resztą po czyjej stronie ty stoisz?! - powiedziała Yuki.
- Jak najbardziej za Tenonim, ale tym razem po prostu stwierdzam fakty.
"Tenoni, nie wierzę, że tak łatwo sprzedasz swoją skórę. Wiem, że masz coś w zanadrzu" - myślała Rin.
- Chyba trochę przecenił swoje umiejętności. Obawiam się, że Tsunade-sama nie da mu taryfy ulgowej - powiedziała Sakura.
- Nie znasz go. Coś wymyśli - mówiła Rin.
"Jest bardzo silna, ale niezbyt szybka. Spróbujmy pójść teraz w ilość a nie jakość" - stwierdził Tenoni.
- Doton: Sen maburugagoiru(Styl Ziemi: Tysiąc Marmurowych Gargulców)! - z ziemi zaczęły się wyłaniać kreatury w najróżniejszych postaciach.
Diabelskie skrzydła, długie ogony, dwie lub trzy pary rogów, ostre pazury, głowy różnych zwierząt i przeraźliwy krzyk lub wrzask, który wydobywał się z ich paszczy. Cała chmara wzbiła się w powietrze.
- Wszystkich nie dam rady wybić - stwierdziła Tsunade.
Dopiero po chwili zorientowała się, że gargulce zasłaniają bruneta. Tenoni skoczył z grzbietu jednego z gargulców i wymierzył pięścią w Piątą. Ta zgrabnie się uchyliła, złapała chłopaka za płaszcz podnosząc go do góry i uderzyła pięścią w brzuch. Brunet zgiął się w połowie i upadł na ziemię. Bandaż na jego twarzy zaczął przyjmować barwę krwi. Przewrócił się na plecy.
- Masz uszkodzony co najmniej jeden narząd wewnętrzny. Nie dasz rady dalej walczyć - powiedziała Hokage, odwróciła się i zaczęła iść w stronę wyjścia z areny.
Nie minęło 5 sekund jak oczy Tenoniego zaczęły się żarzyć. Wstał z ziemi niczym marionetka prowadzona przez lalkarza i rzucił się na Tsunade. Gdy tylko dotknął jej płaszcza jego postać rozlała się pokrywając go lawą. Piąta błyskawicznie odskoczyła zrywając z siebie płonące, wierzchnie okrycie.
"Ognisty klon?...Nie, to coś innego" - pomyślała Tsunade i zaczęła się rozglądać za brunetem.
Ujrzała go stojącego na jednym z gargulców. Chłopak po chwili zeskoczył na ziemię. Hokage zauważyła, że bandaże na jego twarzy są poluzowane.
- Nie, to nie był ognisty klon. Został stworzony dzięki mojemu Kekkei Genkai - Tenoni przymknął oczy, wyjął kunai i błyskawicznie przeciął bandaże, które zasłaniały mu twarz - Yoton: Kaseigan misairu (Styl Lawy: Magmowe pociski) - z ust bruneta zaczęły się wydobywać kule magmy, którymi starał się trafić w Tsunade.
Piąta skoczyła na ścianę i wbiła w nią jedną rękę aby się przytrzymać.
"Tego można się chyba było spodziewać" - stwierdziła.
Tenoni w tym momencie siedział na grzbiecie jednego z marmurowych stworzeń i ciężko dyszał.
"Jak tak dalej pójdzie to zużyje całą chakrę...znowu" - pomyślał brunet - "W Taijutsu z nią nie wygram, mojego Ninjutsu może łatwo uniknąć lub zniszczyć to co stworzę z ziemnych technik, a o Genjutsu nie mam co marzyć...cholera! Muszę być od niej szybszy!"
- Katon: Jigoku(Styl Ognia: Piekło)! - chłopak wcale nie starał się trafić Tsunade, to miało tylko odwrócić jej uwagę.
Nie dość, że latające kreatury i tak już jej przeszkadzały to jeszcze płomienie. Atak po chwili ustał i Piąta myślała, że to koniec jednak myliła się. Spod ziemi i z powietrza została zaatakowana przez granitowe kolce. Otoczyły ją i nie mogła nic zrobić.
- Doton: Tetsu no Gurippu(Styl Ziemi: Żelazny Uścisk) - Tenoni unieruchomił Hokage przy pomocy ogromnej, żelaznej ręki - To koniec.
- Racja - powiedziała Tsunade - Zesshi Nensan (nie znalazłam tłumaczenia) - Piąta opryskała kwasem bruneta, który po tym ruchu odskoczył na kilka metrów i wylądował na grzbiecie gargulca.
Kwas zaczął rozpuszczać mu kamizelkę, gdy doszedł do ciała zatrzymał się i ciało Tenoniego zaczęło połyskiwać.
- Co to jest? - zdziwiła się Tsunade.
- Kin no yoroi(Złoty Pancerz) jako metal szlachetny jest odporny na wszelkiego rodzaju kwasy - wyjaśnił chłopak.
Już miał użyć kolejnego jutsu ale przerwano mu. Homura Mitokado (kliknij tu jeśli go nie kojarzysz) stanął tuż przed nim.
- Chyba już wystarczy. Nie sądzisz Tsunade? - zapytał odwracając się do ciągle uwięzionej blondynki.
- Skoro tak uważasz - odpowiedziała spuszczając głowę.
Tenoni podszedł i uwolnił Piątą.
- Za mój płaszcz stawiasz mi butelkę sake - szepnęła Hokage.
- Tak mało? - spytał chłopak z uśmiechem.
Wszyscy wrócili do gabinetu Tsunade. Oprócz Tenoniego, który ,no cóż "lizał" rany.
- Może warto ich wysłuchać - zasugerował Homura.
- Po tej walce stwierdzam, że warto - powiedziała Piąta uśmiechając się - Shikamaru, wprowadzisz drużynę do lasu w którym to ubezwłasnowolniłeś tego Jashinistę. Ruszy z tobą Kakashi, Yuki i Aidan jako wsparcie dostaniecie oddział ANBU który w razie potrzeby ruszy wam z pomocą. Wyruszacie natychmiast!
- Hai! - odpowiedzieli wszyscy i drużyna wybiegła na misję.
- Co z Tenonim? - spytała Rin.
- Dołączy do reszty gdy tylko zregeneruje chakrę, a ty ani mi się waż opuszczać wioskę na własną rękę - powiedziała Tsunade - nawet kroku nie możesz zrobić o własnych siłach. Sakura odprowadzi cię do domu klanu Nara i poprosi aby matka Shikamaru na razie się tobą opiekowała.
"Nie obiecuję, że zostanę" - pomyślała Rin.
- A teraz idźcie mam trochę pracy - powiedziała Piąta, usiadła przy biurku i zaczęła podpisywać papiery.
Wiem, że krótkie PRZEPRASZAM! Wiem, że miało być wczoraj, ale imprezę miałam. Proszę o wybaczenie! Bo mi laptop jeszcze wzięli :( Ale już odzyskałam :)
niedziela, 1 grudnia 2013
niedziela, 3 listopada 2013
3. Zło z przeszłości
Późno w nocy, a ja daję notkę. Mam nadzieję, że wyszła jakoś w miarę.
Shikamaru skończył grać z ojcem w shogi. Dochodziła już godzina 22.
"Męczący dzień" - myślał brunet.
Powolnym krokiem szedł przez korytarz. Zatrzymał się przed drzwiami pokoju w którym spała Rin. Uchylił drzwi i ujrzał szarowłosą skuloną w kłębek na łóżku.
"Eh, pewnie tata nie przyniósł jej żadnego koca" - pomyślał Shikamaru.
Poszedł do swojego pokoju i z szafy wyjął zielony koc ze znakiem klanu Nara. Znów wszedł do pokoju Rin i nakrył ją.
- Dobranoc - szepnął brunet wychodząc.
Jednak usłyszał jeszcze pukanie do drzwi.
"Cholera! Kto o tej porze się włóczy?" - zastanawiał się Shikamaru.
Podszedł i niechętnie otworzył drzwi. Przed nimi stała zdyszana Ino.
- Ino! Co ty tu robisz? - spytał zdziwiony brunet.
- Miałam parę załatwień. Proszę - odpowiedziała podając koledze torbę Rin - Tsunade-sama mówiła jeszcze, że musisz jutro przyprowadzić Rin do jej gabinetu. Gdyby było to dla niej zbyt ciężkie to sama ją odwiedzi.
- Jasne, dzięki. Miłej nocy - powiedział Shikamaru.
Jednak usłyszał jeszcze pukanie do drzwi.
"Cholera! Kto o tej porze się włóczy?" - zastanawiał się Shikamaru.
Podszedł i niechętnie otworzył drzwi. Przed nimi stała zdyszana Ino.
- Ino! Co ty tu robisz? - spytał zdziwiony brunet.
- Miałam parę załatwień. Proszę - odpowiedziała podając koledze torbę Rin - Tsunade-sama mówiła jeszcze, że musisz jutro przyprowadzić Rin do jej gabinetu. Gdyby było to dla niej zbyt ciężkie to sama ją odwiedzi.
- Jasne, dzięki. Miłej nocy - powiedział Shikamaru.
Chłodny jesienny poranek zawitał w Ukrytym Liściu. Wszyscy budzili się w wiosce do życia. Tenoni wyszedł skoro świt do lasu, który należał do klanu Aburame, aby pomedytować. Usiadł po turecku pod jednym z drzew, położył ręce na kolanach i zamknął oczy.
"Uwolnienie podczas walki, nieudane jutsu, skręcony nadgarstek...cholera! Jak niby to wszystko się łączy?!" - myślał Tenoni - "Aidan...dobrze wiesz, że nie powinieneś go uwalniać. On zawsze próbuje odszukać twojego-"
Jego rozmyślania przerwał owad, który usiadł na ręce medytującego. Brunet otworzył jedno oko i spojrzał no stworzenie. Już miał ruszyć ręką aby go strzepać jednak zatrzymał się.
- Śledzisz mnie? - spytał Tenoni.
- Nie. Wyszedłem na spacer - odpowiedział Shino przywołując robaka do siebie - trochę mnie to zdziwiło.
- Co? - spytał Tenoni.
- To, że nie zrzuciłeś chrząszcza. Każdy inny by tak zrobił - wyjaśnił Shino.
- W pierwszej chwili miałem taki zamiar, ale znam człowieka, który tak jak ty potrafi kontrolować owady. Ten który usiadł mi na ręce jest mały, czarny z pozoru niegroźny. Oczywiście jeżeli jest sam. Cała chmara potrafi wyssać całą chakre.
- Jesteś dobrze poinformowany- stwierdził Shino - Tsunade-sama prosiła abyś za godzinę zjawił się w jej gabinecie.
Pukanie do drzwi obudziło Yuki. Jeszcze śpiąca przetarła oczy i podeszła otworzyć. Okazało się, że to Sakura ją obudziła.
- Jak się spało? - spytała z uśmiechem.
- W sumie całkiem przyjemnie - odpowiedziała dziewczyna.
- To dobrze. Przebierz się i chodź na śniadanie za jakąś godzinę mamy być u Tsunade - powiedziała Sakura i zeszła na dół.
Yuki szybko ubrała się w strój shinobi i zbiegła do jadalni.
- Chcesz coś do picia? - spytała różowowłosa.
- A może wyszłybyśmy i zjadły coś na mieście? - zaproponowała Yuki.
- W sumie dobry pomysł. Poczekaj chwilkę - Sakura znowu gdzieś znikła.
A mianowicie poszła się przebrać. Zajęło jej to jakieś 15 minut, ale w końcu przyszła.
- No możemy iść - powiedziała Sakura.
- Wiesz gdzie można zjeść coś dobrego? - spytała Yuki.
- Hmm...jadłaś kiedyś ramen? - spytała różowowłosa.
- Raz, może dwa - zastanawiała się brązowowłosa.
- To chodź. Mamy w wiosce świetny bar z ramen. Może spotkamy Naruto lub Kakashiego - mówiła Sakura.
Weszły do baru. Tak jak myślała różowowłosa kunoichi, siedział tam Kakashi.
- Hej, Kakashi-sensei - przywitała się Sakura.
- O hej Sakura - odpowiedział szarowłosy - aaa, widzę że już się zaaklimatyzowałaś.
- Po jednym dniu chyba nie można tego stwierdzić - powiedziała Yuki.
- Poproszę dwie porcje ramen - powiedziała Sakura.
- Was też wzywa Tsunade? - spytał Kakashi.
- Mh. Co u Rin? - spytała Yuki.
- Wczoraj się przebudziła. Spokojnie jest w dobrych rękach - odpowiedział szarowłosy.
- Kiedy będę mogła ją zobaczyć?
- Myślę, że dzisiaj. O ile da radę przyjść do gabinetu Tsunade - powiedział Kakashi - no cóż ja już idę, mam jeszcze jedną sprawę do załatwienia. Na razie!
- On tak zawsze? - spytała Yuki jedząc ramen.
- Niestety, taki już jest - westchnęła Sakura.
Aidan jakoś nie mógł zasnąć. Przez całą noc obwiniał się za przywołanie podczas ostatniej walki.
"Po co ja go przywołałem...tylko Rin może go powstrzymać, tyle że nie w tym stanie" - myślał młody jashinista.
- Aidan! Ty mnie w ogóle słuchasz? - spytał Kiba wyciągając szarowłosego z transu.
- Przepraszam zamyśliłem się - odpowiedział jashinista.
- Spoko. Wczoraj przyszła Ino i powiedziała, że mam cię przyprowadzić do Hokage - powiedział Kiba - za jakąś godzinę bądź gotowy.
- Jasne - odpowiedział Aidan.
"Ciekawe jak czuje się Rin..."
- Ej, ej! Wstajemy! - powiedział Shikamaru siadając na krześle obok łóżka Rin.
Dziewczyna przewróciła się na drugi bok i leniwie otworzyła oko.
- Jeszcze bym sobie pospała - stwierdziła.
- He, ja również - powiedział brunet.
- Wiesz, mogłeś jeszcze spać - Rin usiadła po turecku na łóżku, jednak rany ciągle dawały o sobie znać.
Syknęła z bólu jaki poczuła w nodze.
- W porządku? - zaniepokoił się Shikamaru.
- Spokojnie, to nic poważnego - uspokoiła go.
Shikamaru jednak trochę jej nie dowierzał. Cóż teraz miała się zacząć (jak twierdził brunet) dosyć nieprzyjemna czynność, a mianowicie zmiana bandaży. Zmiana opatrunku go nie obrzydzała, ale bał się, że zmieniając dziewczynie bandaż, urazi jakieś miejsce i dostanie za to w pysk. Nie specjalnie, po prostu przez odruch Rin.
- No to zaczynamy - powiedział wyjmując z torby kilka rolek bandaży.
Dziewczyna tylko westchnęła. Podała prawą rękę Shikamaru. Brunet delikatnie zaczął odwijać stary opatrunek. Ciało Rin rzeczywiście dobrze się regenerowało. Oparzenia znikały strasznie szybko.
- Co z tą ręką? - spytał Shikamaru.
- Boli bardziej niż cała reszta, ale nie jest aż tak źle - odpowiedziała.
- Przepraszam - powiedział brunet.
Rin zdziwiła się.
- Że co? - spytała.
- Gdyby nie ja, nie byłabyś w takim stanie - odpowiedział Shikamaru.
- Daj spokój - powiedziała i prawdopodobnie się uśmiechnęła - było warto.
Brunet zdziwił się bardziej niż ona przed chwilą.
- Ciesz się. Gdybyś ty tu leżał to nie odpuściłabym ci tego co zrobiłeś 10 lat temu - wyjaśniła.
- Co? - Shikamaru znowu nie wiedział o co chodzi, ale po chwili...- ciągle jesteś zła na mnie za to, że wepchnąłem cię to tego oczka wodnego?
- A nie słyszałeś? - spytała Rin.
- He, aleś ty upierdliwa - stwierdził brunet kończąc bandażować jej prawą rękę.
Później zmienił jej bandaże na nogach, a lewa ręka była praktycznie zdrowa więc nie zakładał jej nowego opatrunku. Zostało tylko zmienić bandaż na brzuchu.
"Cholera...chyba mu nie pozwolę zmienić tego opatrunku" - myślała Rin.
Shikamaru chciał zdjąć z szarowłosej kamizelkę, aby zmienić jej ostatni bandaż, jednak powstrzymała go przytrzymując mu rękę. Od razu domyślił się o co chodzi.
- Wiesz, że to jest konieczne - powiedział Shikamaru.
- Tak, ale-
- Nie ma ale. Jeżeli ci go nie zmienię Tsunade-sama mnie zabije, a tobie się pogorszy - wyjaśnił.
- Martwisz się o mnie? - zapytała.
- Nie. Jeżeli ci się pogorszy to będę musiał dłużej się tobą zajmować - powiedział brunet.
- Eh, ale miły jesteś - powiedziała i niechętnie zdjęła kamizelkę i podwinęła bluzkę prawie do mostka.
Shikamaru delikatnie zdjął już ostatni bandaż. Tutaj też większość była wygojona i Rin mogłaby chodzić bez bandaży, ale to co powiedziała Piąta było święte więc zaczął zakładać ostatni opatrunek.
"Większość chłopaków w jego wieku patrzyłaby się na mój biust, a on...jest skupiony na tym co robi" - myślała szarowłosa.
- No gotowe - powiedział Shikamaru.
- Dzięki - odpowiedziała dziewczyna, ubierając kamizelkę.
- Zaraz przyniosę ci śniadanie - powiedział brunet wstając.
- Bez przesady, dam rade- Rin chciała pokazać, że już nic jej nie jest, ale nie wyszło.
Gdy próbowała stabilnie stanąć, znów poczuła niewyobrażalny ból i upadła na ziemię.
- Coś mówiłem - Shikamaru pomógł jej znaleźć się z powrotem na łóżku.
"Robię z siebie idiotkę" - myślała Rin.
Brunet przyniósł jej śniadanie i poczekał, aż skończy.
- Chcesz iść teraz pod pomnik? - spytał Shikamaru ubierając kamizelkę.
- Możemy teraz - odpowiedziała.
Władca cieni wziął ją na ręce i ruszył pod Pomnik Pamięci. I kolejny raz musieli się przeciskać przez zatłoczone ulice Konohy. Na swoje nieszczęście spotkali Naruto.
- Hej, Shikamaru - krzyknął blondyn.
"Tylko jego tu brakowało!" - pomyślał - "Muszę się go jakoś pozbyć"
Rin lekko szturchnęła go ręką. Spojrzał na nią. Ta tylko porozumiewawczo mrugnęła, przymknęła oko i zwiesiła głowę.
- Sory Naruto, nie mam czasu. Muszę ją zanieść do szpitala - powiedział Shikamaru i ruszył.
Uzumaki deko się zdziwił, ale nic się nie odezwał i ruszył do baru z ramen.
- Dzięki - powiedział brunet.
- Nie ma za co. A tak przy okazji daleko jeszcze? - spytała Rin.
- Nie, prawie jesteśmy - odpowiedział.
I rzeczywiście po paru minutach znaleźli się pod pomnikiem. Oko dziewczyny rozszerzyło się, znów zaczęła czegoś szukać.
- Shikamaru...mógłbyś podejść trochę bliżej? - spytała.
Brunet spełnił jej prośbę. Dziewczyna jeździła palcami po znakach umieszczonych na tablicy. W końcu zatrzymała się. Shikamaru spojrzał na nazwisko przy którym się zatrzymała.
- Rin Nohara...czy to...?
- To...to moja matka - powiedziała spuszczając głowę.
Po chwili Rin sięgnęła do kieszeni po pewną rzecz. Był to wisiorek z symbolem Wioski Liścia, zawiesiła go na pomniku. Shikamaru był trochę zdezorientowany, ale nic się nie odezwał.
- To co? Idziemy? - spytała.
- Jasne - odpowiedział brunet - mogę się ciebie o coś zapytać?
- Zapytać możesz, ale czy udzielę ci odpowiedzi to już inna sprawa - odpowiedziała wesoło.
- To, że jesteś taka niecierpliwa masz po Kakashim czy po swojej matce? - spytał Shikamaru.
Rin nie wiedziała jak na to odpowiedzieć. Matki nigdy nie poznała a z ojcem dużo czasu nie spędziła.
- Myślę, że bardziej po mnie - powiedział Kakashi stojący pod drzewem.
- Kakashi-sensei - zdziwił się brunet.
- No chodźmy, bo Tsunade się na nas zezłości - powiedział szarowłosy.
- Witam wszystkich - powiedziała Piąta nie wstając ze swojego fotela.
Przyjrzała się każdemu po kolei. Tenoni stał z założonymi rękami, ale wyprostowany. Aidan, lekko zgarbiony, trzymał prawą rękę na trzonie kosy, która znajdowała się na jego plecach. Yuki, lewa ręka na boku, a prawą spuściła wzdłuż ciała. Obok nich stała Sakura, Kakashi i Shikamaru, a gdzieś z tyłu na krześle siedziała Rin.
- Od razu chciałabym was przeprosić za nieprzyjemne powitanie, które was spotkało - zaczęła Piąta - o ile mi wiadomo przybyliście w dość ważnej sprawie.
- Tak. Torakage prosi aby tegoroczny egzamin na jounina odbył się według reguł naszej wioski - odezwał się Tenoni.
- Ciekawa propozycja - stwierdziła Tsunade.
- Torakage chce również przybyć aby zobaczyć swoich podopiecznych podczas tego egzaminu - mówił dalej brunet - a nasza czwórka również chciałaby przystąpić do egzaminu.
Hokage nie wierzyła w to co powiedział.
- Czy któreś z was ma rangę jounina? - spytała.
- Nie - odpowiedział szczerze Tenoni.
- Czemu więc Torakage wysłał was na tak niebezpieczną misję? - spytała znów.
- Pragnę przypomnieć, że aby w Wiosce Tygrysa zdobyć rangę chunina potrzeba spełnić dwa razy cięższe warunki niż w zwykłej wiosce - powiedział brunet.
- Hmm. Dobrze, to może się okazać ciekawym pomysłem - stwierdziła Piąta.
Aidan szturchnął Tenoniego. Brunet popatrzył się na niego.
- Trzeba jej powiedzieć. Komuś może grozić niebezpieczeństwo - szepnął Aidan.
Tenoni przez chwilę się wahał, ale w końcu westchnął i odezwał się.
- Jest...jeszcze coś - zaczął Tenoni.
Wszyscy popatrzyli się na niego.
- Podczas ostatniej walki, Aidan - tu spojrzał się na kolegę - uwolnił "coś". Dobrowolnie, chciał aby ta istota pomogła nam w walce, ale zbuntowała się i uciekła do lasu. To stworzenie możemy nazwać Cząstką Jashina. Boga zniszczenia i śmierci, jakiego czci mój przyjaciel. Ta istota jest wrażliwa na pragnienie śmierci, jeśli ktoś pragnie kogoś zabić to stworzenie nie będzie słuchać właściciela tylko tego, który pragnie tej śmierci.
- I mam rozumieć, że ta istota lata sobie bez niczyjej kontroli po Kraju Ognia? - spytała Tsunade.
- Niestety. Cząstkę Jashina do powrotu może zmusić Rin, poprzez sekretną pieczęć lub jakiś Jashinista, ale co najgorsze nie może tego zrobić Aidan - powiedział Tenoni - tak samo Rin, której ręka nie jest w najlepszym stanie.
- Jak to stworzenie się komunikuję z tą osobą? - spytał Shikamaru.
- Telepatycznie - powiedział Aidan.
- A więc mamy problem - mówił podenerwowany władca cieni.
- Cóż takiego? - spytała Hokage.
Shikamaru spojrzał na Kakashiego.
- Asumę, zabił Jashinista. Później Shikamaru ubezwłasnowolnił go w lesie należącym do klanu Nara - powiedział Kakashi - mamy Jashinistę, który może powstrzymać tą istotę.
- Lub przejąć nad nią kontrolę i spróbować mnie zabić. Tak jak obiecał - powiedział młody Nara.
Kurczę...zdaję mi się, że mogłam tak dużo nie ujawniać, ale co tam :D
- Jesteś dobrze poinformowany- stwierdził Shino - Tsunade-sama prosiła abyś za godzinę zjawił się w jej gabinecie.
Pukanie do drzwi obudziło Yuki. Jeszcze śpiąca przetarła oczy i podeszła otworzyć. Okazało się, że to Sakura ją obudziła.
- Jak się spało? - spytała z uśmiechem.
- W sumie całkiem przyjemnie - odpowiedziała dziewczyna.
- To dobrze. Przebierz się i chodź na śniadanie za jakąś godzinę mamy być u Tsunade - powiedziała Sakura i zeszła na dół.
Yuki szybko ubrała się w strój shinobi i zbiegła do jadalni.
- Chcesz coś do picia? - spytała różowowłosa.
- A może wyszłybyśmy i zjadły coś na mieście? - zaproponowała Yuki.
- W sumie dobry pomysł. Poczekaj chwilkę - Sakura znowu gdzieś znikła.
A mianowicie poszła się przebrać. Zajęło jej to jakieś 15 minut, ale w końcu przyszła.
- No możemy iść - powiedziała Sakura.
- Wiesz gdzie można zjeść coś dobrego? - spytała Yuki.
- Hmm...jadłaś kiedyś ramen? - spytała różowowłosa.
- Raz, może dwa - zastanawiała się brązowowłosa.
- To chodź. Mamy w wiosce świetny bar z ramen. Może spotkamy Naruto lub Kakashiego - mówiła Sakura.
Weszły do baru. Tak jak myślała różowowłosa kunoichi, siedział tam Kakashi.
- Hej, Kakashi-sensei - przywitała się Sakura.
- O hej Sakura - odpowiedział szarowłosy - aaa, widzę że już się zaaklimatyzowałaś.
- Po jednym dniu chyba nie można tego stwierdzić - powiedziała Yuki.
- Poproszę dwie porcje ramen - powiedziała Sakura.
- Was też wzywa Tsunade? - spytał Kakashi.
- Mh. Co u Rin? - spytała Yuki.
- Wczoraj się przebudziła. Spokojnie jest w dobrych rękach - odpowiedział szarowłosy.
- Kiedy będę mogła ją zobaczyć?
- Myślę, że dzisiaj. O ile da radę przyjść do gabinetu Tsunade - powiedział Kakashi - no cóż ja już idę, mam jeszcze jedną sprawę do załatwienia. Na razie!
- On tak zawsze? - spytała Yuki jedząc ramen.
- Niestety, taki już jest - westchnęła Sakura.
Aidan jakoś nie mógł zasnąć. Przez całą noc obwiniał się za przywołanie podczas ostatniej walki.
"Po co ja go przywołałem...tylko Rin może go powstrzymać, tyle że nie w tym stanie" - myślał młody jashinista.
- Aidan! Ty mnie w ogóle słuchasz? - spytał Kiba wyciągając szarowłosego z transu.
- Przepraszam zamyśliłem się - odpowiedział jashinista.
- Spoko. Wczoraj przyszła Ino i powiedziała, że mam cię przyprowadzić do Hokage - powiedział Kiba - za jakąś godzinę bądź gotowy.
- Jasne - odpowiedział Aidan.
"Ciekawe jak czuje się Rin..."
- Ej, ej! Wstajemy! - powiedział Shikamaru siadając na krześle obok łóżka Rin.
Dziewczyna przewróciła się na drugi bok i leniwie otworzyła oko.
- Jeszcze bym sobie pospała - stwierdziła.
- He, ja również - powiedział brunet.
- Wiesz, mogłeś jeszcze spać - Rin usiadła po turecku na łóżku, jednak rany ciągle dawały o sobie znać.
Syknęła z bólu jaki poczuła w nodze.
- W porządku? - zaniepokoił się Shikamaru.
- Spokojnie, to nic poważnego - uspokoiła go.
Shikamaru jednak trochę jej nie dowierzał. Cóż teraz miała się zacząć (jak twierdził brunet) dosyć nieprzyjemna czynność, a mianowicie zmiana bandaży. Zmiana opatrunku go nie obrzydzała, ale bał się, że zmieniając dziewczynie bandaż, urazi jakieś miejsce i dostanie za to w pysk. Nie specjalnie, po prostu przez odruch Rin.
- No to zaczynamy - powiedział wyjmując z torby kilka rolek bandaży.
Dziewczyna tylko westchnęła. Podała prawą rękę Shikamaru. Brunet delikatnie zaczął odwijać stary opatrunek. Ciało Rin rzeczywiście dobrze się regenerowało. Oparzenia znikały strasznie szybko.
- Co z tą ręką? - spytał Shikamaru.
- Boli bardziej niż cała reszta, ale nie jest aż tak źle - odpowiedziała.
- Przepraszam - powiedział brunet.
Rin zdziwiła się.
- Że co? - spytała.
- Gdyby nie ja, nie byłabyś w takim stanie - odpowiedział Shikamaru.
- Daj spokój - powiedziała i prawdopodobnie się uśmiechnęła - było warto.
Brunet zdziwił się bardziej niż ona przed chwilą.
- Ciesz się. Gdybyś ty tu leżał to nie odpuściłabym ci tego co zrobiłeś 10 lat temu - wyjaśniła.
- Co? - Shikamaru znowu nie wiedział o co chodzi, ale po chwili...- ciągle jesteś zła na mnie za to, że wepchnąłem cię to tego oczka wodnego?
- A nie słyszałeś? - spytała Rin.
- He, aleś ty upierdliwa - stwierdził brunet kończąc bandażować jej prawą rękę.
Później zmienił jej bandaże na nogach, a lewa ręka była praktycznie zdrowa więc nie zakładał jej nowego opatrunku. Zostało tylko zmienić bandaż na brzuchu.
"Cholera...chyba mu nie pozwolę zmienić tego opatrunku" - myślała Rin.
Shikamaru chciał zdjąć z szarowłosej kamizelkę, aby zmienić jej ostatni bandaż, jednak powstrzymała go przytrzymując mu rękę. Od razu domyślił się o co chodzi.
- Wiesz, że to jest konieczne - powiedział Shikamaru.
- Tak, ale-
- Nie ma ale. Jeżeli ci go nie zmienię Tsunade-sama mnie zabije, a tobie się pogorszy - wyjaśnił.
- Martwisz się o mnie? - zapytała.
- Nie. Jeżeli ci się pogorszy to będę musiał dłużej się tobą zajmować - powiedział brunet.
- Eh, ale miły jesteś - powiedziała i niechętnie zdjęła kamizelkę i podwinęła bluzkę prawie do mostka.
Shikamaru delikatnie zdjął już ostatni bandaż. Tutaj też większość była wygojona i Rin mogłaby chodzić bez bandaży, ale to co powiedziała Piąta było święte więc zaczął zakładać ostatni opatrunek.
"Większość chłopaków w jego wieku patrzyłaby się na mój biust, a on...jest skupiony na tym co robi" - myślała szarowłosa.
- No gotowe - powiedział Shikamaru.
- Dzięki - odpowiedziała dziewczyna, ubierając kamizelkę.
- Zaraz przyniosę ci śniadanie - powiedział brunet wstając.
- Bez przesady, dam rade- Rin chciała pokazać, że już nic jej nie jest, ale nie wyszło.
Gdy próbowała stabilnie stanąć, znów poczuła niewyobrażalny ból i upadła na ziemię.
- Coś mówiłem - Shikamaru pomógł jej znaleźć się z powrotem na łóżku.
"Robię z siebie idiotkę" - myślała Rin.
Brunet przyniósł jej śniadanie i poczekał, aż skończy.
- Chcesz iść teraz pod pomnik? - spytał Shikamaru ubierając kamizelkę.
- Możemy teraz - odpowiedziała.
Władca cieni wziął ją na ręce i ruszył pod Pomnik Pamięci. I kolejny raz musieli się przeciskać przez zatłoczone ulice Konohy. Na swoje nieszczęście spotkali Naruto.
- Hej, Shikamaru - krzyknął blondyn.
"Tylko jego tu brakowało!" - pomyślał - "Muszę się go jakoś pozbyć"
Rin lekko szturchnęła go ręką. Spojrzał na nią. Ta tylko porozumiewawczo mrugnęła, przymknęła oko i zwiesiła głowę.
- Sory Naruto, nie mam czasu. Muszę ją zanieść do szpitala - powiedział Shikamaru i ruszył.
Uzumaki deko się zdziwił, ale nic się nie odezwał i ruszył do baru z ramen.
- Dzięki - powiedział brunet.
- Nie ma za co. A tak przy okazji daleko jeszcze? - spytała Rin.
- Nie, prawie jesteśmy - odpowiedział.
I rzeczywiście po paru minutach znaleźli się pod pomnikiem. Oko dziewczyny rozszerzyło się, znów zaczęła czegoś szukać.
- Shikamaru...mógłbyś podejść trochę bliżej? - spytała.
Brunet spełnił jej prośbę. Dziewczyna jeździła palcami po znakach umieszczonych na tablicy. W końcu zatrzymała się. Shikamaru spojrzał na nazwisko przy którym się zatrzymała.
- Rin Nohara...czy to...?
- To...to moja matka - powiedziała spuszczając głowę.
Po chwili Rin sięgnęła do kieszeni po pewną rzecz. Był to wisiorek z symbolem Wioski Liścia, zawiesiła go na pomniku. Shikamaru był trochę zdezorientowany, ale nic się nie odezwał.
- To co? Idziemy? - spytała.
- Jasne - odpowiedział brunet - mogę się ciebie o coś zapytać?
- Zapytać możesz, ale czy udzielę ci odpowiedzi to już inna sprawa - odpowiedziała wesoło.
- To, że jesteś taka niecierpliwa masz po Kakashim czy po swojej matce? - spytał Shikamaru.
Rin nie wiedziała jak na to odpowiedzieć. Matki nigdy nie poznała a z ojcem dużo czasu nie spędziła.
- Myślę, że bardziej po mnie - powiedział Kakashi stojący pod drzewem.
- Kakashi-sensei - zdziwił się brunet.
- No chodźmy, bo Tsunade się na nas zezłości - powiedział szarowłosy.
- Witam wszystkich - powiedziała Piąta nie wstając ze swojego fotela.
Przyjrzała się każdemu po kolei. Tenoni stał z założonymi rękami, ale wyprostowany. Aidan, lekko zgarbiony, trzymał prawą rękę na trzonie kosy, która znajdowała się na jego plecach. Yuki, lewa ręka na boku, a prawą spuściła wzdłuż ciała. Obok nich stała Sakura, Kakashi i Shikamaru, a gdzieś z tyłu na krześle siedziała Rin.
- Od razu chciałabym was przeprosić za nieprzyjemne powitanie, które was spotkało - zaczęła Piąta - o ile mi wiadomo przybyliście w dość ważnej sprawie.
- Tak. Torakage prosi aby tegoroczny egzamin na jounina odbył się według reguł naszej wioski - odezwał się Tenoni.
- Ciekawa propozycja - stwierdziła Tsunade.
- Torakage chce również przybyć aby zobaczyć swoich podopiecznych podczas tego egzaminu - mówił dalej brunet - a nasza czwórka również chciałaby przystąpić do egzaminu.
Hokage nie wierzyła w to co powiedział.
- Czy któreś z was ma rangę jounina? - spytała.
- Nie - odpowiedział szczerze Tenoni.
- Czemu więc Torakage wysłał was na tak niebezpieczną misję? - spytała znów.
- Pragnę przypomnieć, że aby w Wiosce Tygrysa zdobyć rangę chunina potrzeba spełnić dwa razy cięższe warunki niż w zwykłej wiosce - powiedział brunet.
- Hmm. Dobrze, to może się okazać ciekawym pomysłem - stwierdziła Piąta.
Aidan szturchnął Tenoniego. Brunet popatrzył się na niego.
- Trzeba jej powiedzieć. Komuś może grozić niebezpieczeństwo - szepnął Aidan.
Tenoni przez chwilę się wahał, ale w końcu westchnął i odezwał się.
- Jest...jeszcze coś - zaczął Tenoni.
Wszyscy popatrzyli się na niego.
- Podczas ostatniej walki, Aidan - tu spojrzał się na kolegę - uwolnił "coś". Dobrowolnie, chciał aby ta istota pomogła nam w walce, ale zbuntowała się i uciekła do lasu. To stworzenie możemy nazwać Cząstką Jashina. Boga zniszczenia i śmierci, jakiego czci mój przyjaciel. Ta istota jest wrażliwa na pragnienie śmierci, jeśli ktoś pragnie kogoś zabić to stworzenie nie będzie słuchać właściciela tylko tego, który pragnie tej śmierci.
- I mam rozumieć, że ta istota lata sobie bez niczyjej kontroli po Kraju Ognia? - spytała Tsunade.
- Niestety. Cząstkę Jashina do powrotu może zmusić Rin, poprzez sekretną pieczęć lub jakiś Jashinista, ale co najgorsze nie może tego zrobić Aidan - powiedział Tenoni - tak samo Rin, której ręka nie jest w najlepszym stanie.
- Jak to stworzenie się komunikuję z tą osobą? - spytał Shikamaru.
- Telepatycznie - powiedział Aidan.
- A więc mamy problem - mówił podenerwowany władca cieni.
- Cóż takiego? - spytała Hokage.
Shikamaru spojrzał na Kakashiego.
- Asumę, zabił Jashinista. Później Shikamaru ubezwłasnowolnił go w lesie należącym do klanu Nara - powiedział Kakashi - mamy Jashinistę, który może powstrzymać tą istotę.
- Lub przejąć nad nią kontrolę i spróbować mnie zabić. Tak jak obiecał - powiedział młody Nara.
Kurczę...zdaję mi się, że mogłam tak dużo nie ujawniać, ale co tam :D
środa, 30 października 2013
2. Powrót do zdrowia
Od razu chcę podziękować Shika i Marutemarii za dodanie pierwszego komentarza, który mnie tak bardzo zmotywował. I dedykuję jej tę notkę.
- Jaki jest jej stan? - spytał Kakashi Tsunade.
- Mogę powiedzieć, że nienajlepszy, ale czemu tu się dziwić skoro przyjęła ognistą technikę bez żadnej ochrony. No cóż w najgorszym stanie znajduje się prawa ręka, która jest dotkliwie poparzona, w deko lepszym stanie jest cała reszta. Jednak zastanawia mnie fakt, że ma skręcony lewy nadgarstek. Podczas walki jaka się wywiązała nie miała zbytnio okazji by go uszkodzić - wyjaśniła Tsunade - na razie Ino będzie pełnić dyżury u niej. Na wizyty pozwolę dopiero gdy się obudzi.
- Rozumiem. A reszta jej towarzyszy? - zapytał Hatake.
- Są tylko zmęczeni, ale na wszelki wypadek zrobiłam im badania - powiedziała Piąta - nie martw się Kakashi, zauważyłam, że jej ciało dobrze się regeneruje. Najpóźniej za trzy dni się wybudzi. Będzie dobrze.
- Wiem. A czy mógłbym porozmawiać z kimś z jej drużyny?
- Na razie ten Tenoni i Aidan przechodzą końcowe badania, więc zostaje Yuki. Jest w sali numer 4 - odpowiedziała Tsunade.
Kakashi skinął głową i udał się do sali numer 4.
"Nigdy nie widziałam by Kakashi był aż tak zmartwiony" - myślała Hokage.
Dziewczyna siedziała na parapecie, oglądając przez okno przechodzących ludzi.
"Przecież nie jestem chora, okaleczona, niczego sobie nie złamałam, więc czemu muszę siedzieć w szpitalu?" - myślała Yuki.
Po chwili usłyszała pukanie do drzwi.
- Proszę - powiedziała niechętnie schodząc z parapetu.
Do pokoju wszedł Kakashi. Ujrzał brązowowłosą ubraną, nie w szpitalną piżamę lecz w strój shinobi.
- Widzę, że niezbyt ci odpowiadając szpitalne szaty - skomentował siadając na jednym ze stołków.
- Nie ma powodu bym nosiła te łachy skoro jestem zdrowa - stwierdziła siadając naprzeciwko Kakashiego.
- Chciałbym przeprosić za-
- Nie masz za co przepraszać. Przybyliście w samą porę - powiedziała wracając na parapet - kiedy się obudzi?
- W przeciągu 3 dni. Czy on...? - spytał Hatake.
- Nie, na szczęście nie. Chwila moment...pan go zna? - spytała deko zdziwiona.
- Mów mi Kakashi. Nie jestem aż tak stary żeby zwracać się do mnie pan, prawda? - odpowiedział pytaniem.
- Maska potrafi wiele ukryć - uśmiechnęła się smutno.
- Wracając to...tak znam go, przynajmniej jego zdolności - powiedział podchodząc do okna.
- Dobra a teraz mam pytanie - powiedziała spoglądając na swojego rozmówcę.
- A więc słucham.
- Kiedy do cholery będę mogła stąd wyjść?!
- Cholera! Cholera! Cholera! - Aidan uderzał pięścią w ścianę raz za razem.
- Aidan, pierwszy raz widzę, żebyś był tak zdenerwowany - stwierdził Tenoni - zwykle jesteś dość opanowany.
- Jak mam być opanowany skoro wzięli mi moją kosę - denerwował się szarowłosy.
- To jest szpital. Rzecz naturalna, że nie można wnosić tu broni - powiedział Tenoni.
- Ale w wiosce- Aidanowi przerwał Tenoni.
- W wiosce miałeś specjalne pozwolenie na wnoszenie broni, gdy musieli ci przyszywać kończyny po prawie każdej walce - powiedział czarnowłosy.
- Tutaj niestety nie dostanie - powiedziała Tsunade wchodząc do pokoju.
- Tsunade-sama - obaj ukłonili się Hokage.
- Dajcie spokój to szpital, a nie mój gabinet - odpowiedziała na gest - chcę was o coś zapytać. Rin ma skręcony nadgarstek czy był on już wcześniej uszkodzony czy podczas ostatniej walki coś się stało?
- Zanim wyruszyliśmy przeszliśmy badania tak więc podczas walki musiała skręcić nadgarstek - odpowiedział Tenoni - założę się, że to przez Denki Hansha.
- Rozumiem - odpowiedziała Tsunade - dziękuje za informację.
Już miała zamiar wyjść.
- Kiedy stąd wyjdziemy? - spytał Aidan.
- Przeszliście wszystkie badania, więc możecie opuścić szpital i udać się do miejsca zakwaterowania - odpowiedziała Hokage - Shikamaru! Gdy tylko się spakują zaprowadzisz ich tam. Tu masz pozwolenie na oddanie broni.
- Zrozumiałem - odpowiedział Shikamaru.
Hokage wyszła z sali.
- Pójdę jeszcze zawiadomić waszą koleżankę i spotkamy się przed szpitalem - powiedział Shikamaru również wychodząc.
Gdy brunet odszedł poza zasięg słuchu Tenoni szybkim ruchem przygwoździł Aidana do ściany.
- Co ty robisz?! - zdziwił się szarowłosy.
- Przyznaj się! Użyłeś tego jutsu! - denerwował się brunet.
- Ale ja nie-
- Nie kłam! Użyłeś go, prawda?!
Aidan nie chciał mu odpowiadać, ale wiedział, że jego przyjaciel nie odpuści.
- Tak - szepnął.
Tenoni puścił kolegę. Zaczął nerwowo krążyć po pokoju.
- Kiedy go użyłeś? - spytał w końcu.
- Podczas ostatniej walki - odpowiedział.
- Gdzie on teraz jest? - dopytywał się.
- Nie wiem. Uciekł gdzieś do lasu po skończonej walce - mówił deko przestraszony Aidan.
- Okey. Czyli na razie mamy z nim spokój, na jakiś tydzień - stwierdził Tenoni.
- Przepraszam. Myślałem, że to rozdrażnienie już mu minęło - westchnął szarowłosy.
- No nic. Na razie zachowujmy się jakby nic się nie stało - powiedział Tenoni pakując ostatnie rzeczy.
- Ej chłopaki! Co tak długo? - spytała Yuki wchodząc do pokoju.
- Mamy problem - powiedział Tenoni.
Yuki stanęła i spojrzała na Aidana.
- Wiecie, że dopóki Rin jest nieprzytomna nic nie zdziałamy, prawda? - spytała dziewczyna.
- Wiemy, na razie może jakoś to przeciągniemy - myślał na głos brunet.
- Dobra chodźmy - powiedziała Yuki wychodząc z sali.
Gdy wyszli ze szpitala Shikamaru oddał im broń i ruszyli do ich tymczasowych mieszkań.
Ino siedziała w sali numer 9 i przyglądała się nieprzytomnej pacjentce. Długie szare włosy, maska. Kogoś ta dziewczyna jej przypominała. Podeszła do łóżka i delikatnie położyła na jej masce rękę. Już chciała ją ściągnąć, ale ktoś ją powstrzymał. Jej rękę przytrzymała ta niby nieprzytomna szarowłosa, jednak po chwili puściła ją.
- Przepraszam - powiedziała Ino cofając dłoń.
- Nic nie szkodzi - odpowiedziała jej Rin, rozglądając się po pokoju.
- Jak się czujesz? - spytała pacjentki.
- W sumie dobrze, tylko cholernie mnie wszystko boli - stwierdziła szarowłosa.
- Spokojnie. Mocno oberwałaś, nie ruszaj się. Zaraz przyjdę - powiedziała blondynka wybiegając.
Rin posłuchała rady i leżała w bezruchu oglądając pokój. Blado niebieskie ściany, jedna duża lampa, szafka obok łóżka, dwa taborety w koncie, umywalka i torba leżąca obok drzwi. Jej wzrok skierował się teraz na okno w którym zobaczyła...Kakashiego. Na początku deko się zdziwiła, ale tylko Kakashi miewa takie pomysły. Dała mu znać, aby wszedł do środka. Szarowłosy otworzył okno i bezszelestnie wślizgnął się do pomieszczenia.
- Aż tak się za mną stęskniłeś? - spytała Rin.
- A jeśli tak? - odpowiedział pytaniem.
- To mogłeś poczekać aż dadzą pozwolenie na odwiedzanie mnie - odpowiedziała.
- Tsunade powiedziała, że gdy się obudzisz można cię odwiedzać - powiedział Kakashi siadając na taborecie.
- Dobra, za ile wyjdę? - spytała dziewczyna.
- Skręcony nadgarstek, poparzenia na całym ciele...- zaczął szarowłosy.
- Tyle sama czuję. Pytam się za ile wyjdę? - powtórzyła zdenerwowana.
- Szczerze to liczyliśmy, że obudzisz się za jakieś trzy dni i dopiero wtedy weźmiemy się za poważne leczenie. No cóż musimy poczekać na Tsunade - stwierdził Kakashi.
- Przez te 10 lat nic się nie zmieniłeś - westchnęła Rin.
- A ty bardzo - odpowiedział szarowłosy.
- Wiem. Jestem idiotką, która poświęca własne życie i zdrowie by ratować całkiem obcą jej osobę - powiedziała smutno.
- Chyba nie całkiem obcą - stwierdził Kakashi - co pamiętasz z ostatnich dni w wiosce?
- Zabrałeś mnie pod pomnik upamiętniający poległych w ostatniej Wielkiej Wojnie Shinobi.
- Dalej - zachęcał Hatake.
- Poszliśmy do Hokage.
- Dalej.
- Gdy wyszliśmy od Hokage zaprowadziłeś mnie do domu klanu Nara.
- Kogo tam spotkałaś? - spytał.
- Shikaku Nara i...
- I? - dopytywał się Kakashi.
- Żartujesz chyba?! To...to był Shikamaru?! - oniemiała Rin.
- No cóż pogadamy sobie później. Zaraz przyjdzie tu Tsunade. Na razie - powiedział wyskakując przez okno.
W pierwszym momencie Rin chciała go zatrzymać, ale zrozumiała, że to nie ma sensu. Drzwi otworzyły się po chwili i jak zapowiedział Kakashi, stanęła w nich Tsunade.
- Witaj. Jak się czujesz? - spytała podchodząc do pacjentki.
- Okropnie. Chyba wolałabym być nieprzytomna - stwierdziła szarowłosa.
- Nie żartuj sobie. Wiele osób jest szczęśliwych, że już się wybudziłaś - powiedziała Piąta.
- He, jedną już spotkałam - odpowiedziała patrząc w stronę okna.
- Ale Kakashi się za tobą stęsknił - powiedziała Tsunade - 10 lat to bardzo długo.
- Taa...jakieś dobre informacje czy mam leżeć w szpitalu przez kolejny tydzień? - spytała.
- Zaraz zobaczymy - odpowiedziała Hokage odwijając bandaże z ciała dziewczyny.
"Hmm...jest lepiej niż było kilka godzin temu" - myślała Piąta.
- Cóż...spróbuj wstać - poprosiła Tsunade.
- Co? - spytały jednocześnie Ino i Rin.
- Wstań - powtórzyła Hokage.
Rin po chwili wahania wstała. Jednak nie utrzymała się długo z powodu bólu i opadła z powrotem na łóżko.
- Widzę, że jest lepiej niż wcześniej. No cóż nie będę cię tu długo przetrzymywać. Twoim przewodnikiem miał być Shikamaru, Ino przyprowadź go - rozkazała Tsunade.
- Hai! - odpowiedziała blondynka wychodząc.
- Myślę, że za niecały tydzień będziesz mogła już normalnie chodzić. Nie masz nic przeciwko jeżeli zająłby się tobą Shikamaru? - spytała Piąta.
- Może jest zaję-
- Shikamaru? Zajęty? He...w Liściu nie ma chyba osoby która ma więcej wolnego czasu od niego - powiedziała Hokage.
- Jeśli się zgodzi - powiedziała Rin.
W tym momencie do sali wszedł Shikamaru.
- Tsunade-sama - ukłonił się Piątej.
- Mam dla ciebie zadanie. Zajmiesz się Rin dopóki nie wyzdrowieje - powiedziała Tsunade.
- Chwila moment. Jest ciężko ranna, nie potrzebuje stałej opieki medycznej? - próbował się bronić brunet.
- Szybko się regeneruje, a z resztą nie wierzę, że nie umiesz zmieniać bandaży - zgasiła argument Shikamaru.
- Eh...dobra - westchnął Shikamaru - a cała reszta drużyny też została ulokowana. Tenoni jest obecnie u klanu Aburame. Myślę, że z Shino się dogadają. Sakura zgodziła się przyjąć Yuki, a Aidan zostanie u Kiby.
- Rozumiem. Teraz wyjdź muszę Rin zmienić bandaże. Za jakąś godzinę będziemy gotowe - powiedziała Tsunade.
Shikamaru ukłonił się i wyszedł.
- Chyba nie był bardzo zadowolony - stwierdziła szarowłosa.
- Spokojnie, on do każdej sprawy ma takie podejście - mówiła Piąta zmieniając bandaże.
Prawa ręka wyglądała najgorzej. W niektórych miejscach można było zauważyć poparzenia 3 stopnia.
- Przez ten tydzień musisz na tą rękę bardzo uważać. Niestety mogą zostać po tym blizny. Muszę też usztywnić lewy nadgarstek, który skręciłaś - powiedziała blondynka.
"Mimo wszystko było warto" - stwierdziła w myślach Rin.
- Czy mogłaś go skręcić używając Denki Hansha(Elektryczne Odbicie)? - spytała Tsunade.
- Nie. Wcześniej używałam kilka razy tego jutsu i nigdy nie było ono niebezpieczne - odpowiedziała dziewczyna.
Piąta obandażowała Rin obie ręce, brzuch i nogi. Pomogła jej się ubrać i powoli wyprowadziła dziewczynę ze szpitala. Przed budynkiem stał Shikamaru. Dziewczyna spróbowała o własnych siłach podejść do bruneta, lecz ból był zbyt silny i nie utrzymała się. Przed upadkiem wyratował ją Shikamaru, który złapał ją kilka sekund przed spotkaniem z ziemią. Spojrzał na dziewczynę. Mimo iż miała maskę to można było zobaczyć na niezasłoniętej części twarzy rumieniec. Po chwili zrozumiał, że patrzy się na nią zbyt długo.
- W porządku? - zapytał Shikamaru.
- T-tak...dziękuje - odpowiedziała.
- Dasz radę iść?
- Chyba - postawiła nogę na ziemi jednak od razu przechyliła się.
- No chyba nie - stwierdził Shikamaru, ponownie biorąc ją na ręce - Tsunade-sama, czy mogłabyś poprosić Ino, aby przyniosła jej torbę do mojego domu?
- Oczywiście - odpowiedziała Piąta - pamiętaj Shikamaru, żeby zmieniać bandaże przynajmniej raz dziennie. Ja muszę już iść, zostało jeszcze kilku pacjentów.
- Na nas też już pora - powiedział brunet.
- Mh - Rin kiwnęła głową.
Shikamaru niósł szarowłosą przez ulicę Konohy. Do domu miał kawałek, jednak jakoś mu się nie spieszyło (z resztą jak zwykle - dop.aut.). Dziewczyna ciekawie rozglądała się po wiosce, a Shikamaru przyglądał się jej. Gdy zobaczył ją podczas ostatniej walki wydała mu się zimna i zdystansowana, ale teraz mógł zobaczyć, że jest ciekawska i delikatna. Jej błękitne oko nie potrafiło zawiesić się na jakimś obiekcie choćby przez sekundę ciągle wędrowało szukając nowych widoków.
"Kurczę...ale ona jest ładna" - przeszło przez myśl Shikamaru.
- Shikamaru? - zaczęła Rin.
- Tak?
- Wiesz gdzie jest Pomnik Pamięci? - spytała szarowłosa.
- Tak wiem, ale dzisiaj jest już za późno żeby tam iść - powiedział - jutro cię tam zaprowadzę.
- Dobrze - odpowiedziała.
Po chwili wtuliła się w niego i przymknęła powiekę. Nawet nie zauważyła kiedy zasnęła.
"Musi być bardzo zmęczona po całym dniu" - pomyślał Shikamaru.
Zdecydował się iść mniej zatłoczonymi uliczkami aby nic nie obudziło Rin.
Po jakiś 15 minutach dotarł do domu. Nie mógł za bardzo otworzyć drzwi więc zastukał w nie nogą. Otworzył mu jego ojciec.
- Shikamaru gdzie ty...! - zaczął Shikaku.
- Ciszej tato - uciszył go Shikamaru spoglądając na dziewczynę - przygotuj jakiś pokój.
- Jasne - odpowiedział Shikaku znikając gdzieś wśród korytarzy.
Shikamaru ruszył za ojcem i wniósł dziewczynę do pokoju, kładąc ją na łóżku. Później dał znak aby wyjść. Oboje ruszyli do pokoiku, w którym grali w shogi no i cóż zaczęli grę.
- To ona? - spytał Shikaku.
- Taa...- odpowiedział Shikamaru.
- Kto jej to zrobił?
- Jakiś shinobi używający stylu ognia...próbowała mnie chronić.
- Odważna dziewczyna. Miała chakrę?
- Z tego co mówiła jej koleżanka to tak. Wychodzi na to, że jutsu nie zadziałało.
- Długo zostanie?
- Tsunade powiedziała, że dopóki jej ciało nie zregeneruję się na tyle aby mogła wykonywać sama wszystkie czynności, mam się nią opiekować.
- Poparzenia, nieprzyjemnie. Coś jeszcze?
- Chyba lewy nadgarstek.
- A co z resztą jej drużyny.
- Ten z mgły jest u Aburame, jego koleżanka u Haruno, a ten ze źródeł u Inuzuki.
- Cóż na razie pozostaje nam chyba czekać na dalsze wydarzenia. A ty powinieneś być bardziej ostrożny - stwierdził Shikaku dobijając "króla" Shikamaru.
- Ah! Cholera...znowu - westchnął brunet.
Najbardziej dumna jestem z końcówki tego rozdziału ^^
- Jaki jest jej stan? - spytał Kakashi Tsunade.
- Mogę powiedzieć, że nienajlepszy, ale czemu tu się dziwić skoro przyjęła ognistą technikę bez żadnej ochrony. No cóż w najgorszym stanie znajduje się prawa ręka, która jest dotkliwie poparzona, w deko lepszym stanie jest cała reszta. Jednak zastanawia mnie fakt, że ma skręcony lewy nadgarstek. Podczas walki jaka się wywiązała nie miała zbytnio okazji by go uszkodzić - wyjaśniła Tsunade - na razie Ino będzie pełnić dyżury u niej. Na wizyty pozwolę dopiero gdy się obudzi.
- Rozumiem. A reszta jej towarzyszy? - zapytał Hatake.
- Są tylko zmęczeni, ale na wszelki wypadek zrobiłam im badania - powiedziała Piąta - nie martw się Kakashi, zauważyłam, że jej ciało dobrze się regeneruje. Najpóźniej za trzy dni się wybudzi. Będzie dobrze.
- Wiem. A czy mógłbym porozmawiać z kimś z jej drużyny?
- Na razie ten Tenoni i Aidan przechodzą końcowe badania, więc zostaje Yuki. Jest w sali numer 4 - odpowiedziała Tsunade.
Kakashi skinął głową i udał się do sali numer 4.
"Nigdy nie widziałam by Kakashi był aż tak zmartwiony" - myślała Hokage.
Dziewczyna siedziała na parapecie, oglądając przez okno przechodzących ludzi.
"Przecież nie jestem chora, okaleczona, niczego sobie nie złamałam, więc czemu muszę siedzieć w szpitalu?" - myślała Yuki.
Po chwili usłyszała pukanie do drzwi.
- Proszę - powiedziała niechętnie schodząc z parapetu.
Do pokoju wszedł Kakashi. Ujrzał brązowowłosą ubraną, nie w szpitalną piżamę lecz w strój shinobi.
- Widzę, że niezbyt ci odpowiadając szpitalne szaty - skomentował siadając na jednym ze stołków.
- Nie ma powodu bym nosiła te łachy skoro jestem zdrowa - stwierdziła siadając naprzeciwko Kakashiego.
- Chciałbym przeprosić za-
- Nie masz za co przepraszać. Przybyliście w samą porę - powiedziała wracając na parapet - kiedy się obudzi?
- W przeciągu 3 dni. Czy on...? - spytał Hatake.
- Nie, na szczęście nie. Chwila moment...pan go zna? - spytała deko zdziwiona.
- Mów mi Kakashi. Nie jestem aż tak stary żeby zwracać się do mnie pan, prawda? - odpowiedział pytaniem.
- Maska potrafi wiele ukryć - uśmiechnęła się smutno.
- Wracając to...tak znam go, przynajmniej jego zdolności - powiedział podchodząc do okna.
- Dobra a teraz mam pytanie - powiedziała spoglądając na swojego rozmówcę.
- A więc słucham.
- Kiedy do cholery będę mogła stąd wyjść?!
- Cholera! Cholera! Cholera! - Aidan uderzał pięścią w ścianę raz za razem.
- Aidan, pierwszy raz widzę, żebyś był tak zdenerwowany - stwierdził Tenoni - zwykle jesteś dość opanowany.
- Jak mam być opanowany skoro wzięli mi moją kosę - denerwował się szarowłosy.
- To jest szpital. Rzecz naturalna, że nie można wnosić tu broni - powiedział Tenoni.
- Ale w wiosce- Aidanowi przerwał Tenoni.
- W wiosce miałeś specjalne pozwolenie na wnoszenie broni, gdy musieli ci przyszywać kończyny po prawie każdej walce - powiedział czarnowłosy.
- Tutaj niestety nie dostanie - powiedziała Tsunade wchodząc do pokoju.
- Tsunade-sama - obaj ukłonili się Hokage.
- Dajcie spokój to szpital, a nie mój gabinet - odpowiedziała na gest - chcę was o coś zapytać. Rin ma skręcony nadgarstek czy był on już wcześniej uszkodzony czy podczas ostatniej walki coś się stało?
- Zanim wyruszyliśmy przeszliśmy badania tak więc podczas walki musiała skręcić nadgarstek - odpowiedział Tenoni - założę się, że to przez Denki Hansha.
- Rozumiem - odpowiedziała Tsunade - dziękuje za informację.
Już miała zamiar wyjść.
- Kiedy stąd wyjdziemy? - spytał Aidan.
- Przeszliście wszystkie badania, więc możecie opuścić szpital i udać się do miejsca zakwaterowania - odpowiedziała Hokage - Shikamaru! Gdy tylko się spakują zaprowadzisz ich tam. Tu masz pozwolenie na oddanie broni.
- Zrozumiałem - odpowiedział Shikamaru.
Hokage wyszła z sali.
- Pójdę jeszcze zawiadomić waszą koleżankę i spotkamy się przed szpitalem - powiedział Shikamaru również wychodząc.
Gdy brunet odszedł poza zasięg słuchu Tenoni szybkim ruchem przygwoździł Aidana do ściany.
- Co ty robisz?! - zdziwił się szarowłosy.
- Przyznaj się! Użyłeś tego jutsu! - denerwował się brunet.
- Ale ja nie-
- Nie kłam! Użyłeś go, prawda?!
Aidan nie chciał mu odpowiadać, ale wiedział, że jego przyjaciel nie odpuści.
- Tak - szepnął.
Tenoni puścił kolegę. Zaczął nerwowo krążyć po pokoju.
- Kiedy go użyłeś? - spytał w końcu.
- Podczas ostatniej walki - odpowiedział.
- Gdzie on teraz jest? - dopytywał się.
- Nie wiem. Uciekł gdzieś do lasu po skończonej walce - mówił deko przestraszony Aidan.
- Okey. Czyli na razie mamy z nim spokój, na jakiś tydzień - stwierdził Tenoni.
- Przepraszam. Myślałem, że to rozdrażnienie już mu minęło - westchnął szarowłosy.
- No nic. Na razie zachowujmy się jakby nic się nie stało - powiedział Tenoni pakując ostatnie rzeczy.
- Ej chłopaki! Co tak długo? - spytała Yuki wchodząc do pokoju.
- Mamy problem - powiedział Tenoni.
Yuki stanęła i spojrzała na Aidana.
- Wiecie, że dopóki Rin jest nieprzytomna nic nie zdziałamy, prawda? - spytała dziewczyna.
- Wiemy, na razie może jakoś to przeciągniemy - myślał na głos brunet.
- Dobra chodźmy - powiedziała Yuki wychodząc z sali.
Gdy wyszli ze szpitala Shikamaru oddał im broń i ruszyli do ich tymczasowych mieszkań.
Ino siedziała w sali numer 9 i przyglądała się nieprzytomnej pacjentce. Długie szare włosy, maska. Kogoś ta dziewczyna jej przypominała. Podeszła do łóżka i delikatnie położyła na jej masce rękę. Już chciała ją ściągnąć, ale ktoś ją powstrzymał. Jej rękę przytrzymała ta niby nieprzytomna szarowłosa, jednak po chwili puściła ją.
- Przepraszam - powiedziała Ino cofając dłoń.
- Nic nie szkodzi - odpowiedziała jej Rin, rozglądając się po pokoju.
- Jak się czujesz? - spytała pacjentki.
- W sumie dobrze, tylko cholernie mnie wszystko boli - stwierdziła szarowłosa.
- Spokojnie. Mocno oberwałaś, nie ruszaj się. Zaraz przyjdę - powiedziała blondynka wybiegając.
Rin posłuchała rady i leżała w bezruchu oglądając pokój. Blado niebieskie ściany, jedna duża lampa, szafka obok łóżka, dwa taborety w koncie, umywalka i torba leżąca obok drzwi. Jej wzrok skierował się teraz na okno w którym zobaczyła...Kakashiego. Na początku deko się zdziwiła, ale tylko Kakashi miewa takie pomysły. Dała mu znać, aby wszedł do środka. Szarowłosy otworzył okno i bezszelestnie wślizgnął się do pomieszczenia.
- Aż tak się za mną stęskniłeś? - spytała Rin.
- A jeśli tak? - odpowiedział pytaniem.
- To mogłeś poczekać aż dadzą pozwolenie na odwiedzanie mnie - odpowiedziała.
- Tsunade powiedziała, że gdy się obudzisz można cię odwiedzać - powiedział Kakashi siadając na taborecie.
- Dobra, za ile wyjdę? - spytała dziewczyna.
- Skręcony nadgarstek, poparzenia na całym ciele...- zaczął szarowłosy.
- Tyle sama czuję. Pytam się za ile wyjdę? - powtórzyła zdenerwowana.
- Szczerze to liczyliśmy, że obudzisz się za jakieś trzy dni i dopiero wtedy weźmiemy się za poważne leczenie. No cóż musimy poczekać na Tsunade - stwierdził Kakashi.
- Przez te 10 lat nic się nie zmieniłeś - westchnęła Rin.
- A ty bardzo - odpowiedział szarowłosy.
- Wiem. Jestem idiotką, która poświęca własne życie i zdrowie by ratować całkiem obcą jej osobę - powiedziała smutno.
- Chyba nie całkiem obcą - stwierdził Kakashi - co pamiętasz z ostatnich dni w wiosce?
- Zabrałeś mnie pod pomnik upamiętniający poległych w ostatniej Wielkiej Wojnie Shinobi.
- Dalej - zachęcał Hatake.
- Poszliśmy do Hokage.
- Dalej.
- Gdy wyszliśmy od Hokage zaprowadziłeś mnie do domu klanu Nara.
- Kogo tam spotkałaś? - spytał.
- Shikaku Nara i...
- I? - dopytywał się Kakashi.
- Żartujesz chyba?! To...to był Shikamaru?! - oniemiała Rin.
- No cóż pogadamy sobie później. Zaraz przyjdzie tu Tsunade. Na razie - powiedział wyskakując przez okno.
W pierwszym momencie Rin chciała go zatrzymać, ale zrozumiała, że to nie ma sensu. Drzwi otworzyły się po chwili i jak zapowiedział Kakashi, stanęła w nich Tsunade.
- Witaj. Jak się czujesz? - spytała podchodząc do pacjentki.
- Okropnie. Chyba wolałabym być nieprzytomna - stwierdziła szarowłosa.
- Nie żartuj sobie. Wiele osób jest szczęśliwych, że już się wybudziłaś - powiedziała Piąta.
- He, jedną już spotkałam - odpowiedziała patrząc w stronę okna.
- Ale Kakashi się za tobą stęsknił - powiedziała Tsunade - 10 lat to bardzo długo.
- Taa...jakieś dobre informacje czy mam leżeć w szpitalu przez kolejny tydzień? - spytała.
- Zaraz zobaczymy - odpowiedziała Hokage odwijając bandaże z ciała dziewczyny.
"Hmm...jest lepiej niż było kilka godzin temu" - myślała Piąta.
- Cóż...spróbuj wstać - poprosiła Tsunade.
- Co? - spytały jednocześnie Ino i Rin.
- Wstań - powtórzyła Hokage.
Rin po chwili wahania wstała. Jednak nie utrzymała się długo z powodu bólu i opadła z powrotem na łóżko.
- Widzę, że jest lepiej niż wcześniej. No cóż nie będę cię tu długo przetrzymywać. Twoim przewodnikiem miał być Shikamaru, Ino przyprowadź go - rozkazała Tsunade.
- Hai! - odpowiedziała blondynka wychodząc.
- Myślę, że za niecały tydzień będziesz mogła już normalnie chodzić. Nie masz nic przeciwko jeżeli zająłby się tobą Shikamaru? - spytała Piąta.
- Może jest zaję-
- Shikamaru? Zajęty? He...w Liściu nie ma chyba osoby która ma więcej wolnego czasu od niego - powiedziała Hokage.
- Jeśli się zgodzi - powiedziała Rin.
W tym momencie do sali wszedł Shikamaru.
- Tsunade-sama - ukłonił się Piątej.
- Mam dla ciebie zadanie. Zajmiesz się Rin dopóki nie wyzdrowieje - powiedziała Tsunade.
- Chwila moment. Jest ciężko ranna, nie potrzebuje stałej opieki medycznej? - próbował się bronić brunet.
- Szybko się regeneruje, a z resztą nie wierzę, że nie umiesz zmieniać bandaży - zgasiła argument Shikamaru.
- Eh...dobra - westchnął Shikamaru - a cała reszta drużyny też została ulokowana. Tenoni jest obecnie u klanu Aburame. Myślę, że z Shino się dogadają. Sakura zgodziła się przyjąć Yuki, a Aidan zostanie u Kiby.
- Rozumiem. Teraz wyjdź muszę Rin zmienić bandaże. Za jakąś godzinę będziemy gotowe - powiedziała Tsunade.
Shikamaru ukłonił się i wyszedł.
- Chyba nie był bardzo zadowolony - stwierdziła szarowłosa.
- Spokojnie, on do każdej sprawy ma takie podejście - mówiła Piąta zmieniając bandaże.
Prawa ręka wyglądała najgorzej. W niektórych miejscach można było zauważyć poparzenia 3 stopnia.
- Przez ten tydzień musisz na tą rękę bardzo uważać. Niestety mogą zostać po tym blizny. Muszę też usztywnić lewy nadgarstek, który skręciłaś - powiedziała blondynka.
"Mimo wszystko było warto" - stwierdziła w myślach Rin.
- Czy mogłaś go skręcić używając Denki Hansha(Elektryczne Odbicie)? - spytała Tsunade.
- Nie. Wcześniej używałam kilka razy tego jutsu i nigdy nie było ono niebezpieczne - odpowiedziała dziewczyna.
Piąta obandażowała Rin obie ręce, brzuch i nogi. Pomogła jej się ubrać i powoli wyprowadziła dziewczynę ze szpitala. Przed budynkiem stał Shikamaru. Dziewczyna spróbowała o własnych siłach podejść do bruneta, lecz ból był zbyt silny i nie utrzymała się. Przed upadkiem wyratował ją Shikamaru, który złapał ją kilka sekund przed spotkaniem z ziemią. Spojrzał na dziewczynę. Mimo iż miała maskę to można było zobaczyć na niezasłoniętej części twarzy rumieniec. Po chwili zrozumiał, że patrzy się na nią zbyt długo.
- W porządku? - zapytał Shikamaru.
- T-tak...dziękuje - odpowiedziała.
- Dasz radę iść?
- Chyba - postawiła nogę na ziemi jednak od razu przechyliła się.
- No chyba nie - stwierdził Shikamaru, ponownie biorąc ją na ręce - Tsunade-sama, czy mogłabyś poprosić Ino, aby przyniosła jej torbę do mojego domu?
- Oczywiście - odpowiedziała Piąta - pamiętaj Shikamaru, żeby zmieniać bandaże przynajmniej raz dziennie. Ja muszę już iść, zostało jeszcze kilku pacjentów.
- Na nas też już pora - powiedział brunet.
- Mh - Rin kiwnęła głową.
Shikamaru niósł szarowłosą przez ulicę Konohy. Do domu miał kawałek, jednak jakoś mu się nie spieszyło (z resztą jak zwykle - dop.aut.). Dziewczyna ciekawie rozglądała się po wiosce, a Shikamaru przyglądał się jej. Gdy zobaczył ją podczas ostatniej walki wydała mu się zimna i zdystansowana, ale teraz mógł zobaczyć, że jest ciekawska i delikatna. Jej błękitne oko nie potrafiło zawiesić się na jakimś obiekcie choćby przez sekundę ciągle wędrowało szukając nowych widoków.
"Kurczę...ale ona jest ładna" - przeszło przez myśl Shikamaru.
- Shikamaru? - zaczęła Rin.
- Tak?
- Wiesz gdzie jest Pomnik Pamięci? - spytała szarowłosa.
- Tak wiem, ale dzisiaj jest już za późno żeby tam iść - powiedział - jutro cię tam zaprowadzę.
- Dobrze - odpowiedziała.
Po chwili wtuliła się w niego i przymknęła powiekę. Nawet nie zauważyła kiedy zasnęła.
"Musi być bardzo zmęczona po całym dniu" - pomyślał Shikamaru.
Zdecydował się iść mniej zatłoczonymi uliczkami aby nic nie obudziło Rin.
Po jakiś 15 minutach dotarł do domu. Nie mógł za bardzo otworzyć drzwi więc zastukał w nie nogą. Otworzył mu jego ojciec.
- Shikamaru gdzie ty...! - zaczął Shikaku.
- Ciszej tato - uciszył go Shikamaru spoglądając na dziewczynę - przygotuj jakiś pokój.
- Jasne - odpowiedział Shikaku znikając gdzieś wśród korytarzy.
Shikamaru ruszył za ojcem i wniósł dziewczynę do pokoju, kładąc ją na łóżku. Później dał znak aby wyjść. Oboje ruszyli do pokoiku, w którym grali w shogi no i cóż zaczęli grę.
- To ona? - spytał Shikaku.
- Taa...- odpowiedział Shikamaru.
- Kto jej to zrobił?
- Jakiś shinobi używający stylu ognia...próbowała mnie chronić.
- Odważna dziewczyna. Miała chakrę?
- Z tego co mówiła jej koleżanka to tak. Wychodzi na to, że jutsu nie zadziałało.
- Długo zostanie?
- Tsunade powiedziała, że dopóki jej ciało nie zregeneruję się na tyle aby mogła wykonywać sama wszystkie czynności, mam się nią opiekować.
- Poparzenia, nieprzyjemnie. Coś jeszcze?
- Chyba lewy nadgarstek.
- A co z resztą jej drużyny.
- Ten z mgły jest u Aburame, jego koleżanka u Haruno, a ten ze źródeł u Inuzuki.
- Cóż na razie pozostaje nam chyba czekać na dalsze wydarzenia. A ty powinieneś być bardziej ostrożny - stwierdził Shikaku dobijając "króla" Shikamaru.
- Ah! Cholera...znowu - westchnął brunet.
Najbardziej dumna jestem z końcówki tego rozdziału ^^
piątek, 11 października 2013
1. Pierwsze spotkanie
Ja jestem Kejna. Będę tu prowadzić historię o Shikamaru i Rin. Rin jest postacią wymyśloną.
Co się będę rozpisywać, czas na pierwszy rozdział :)
Wszystko dzieje się przed IV Wielką Wojną Shinobi...
Tsunade wezwała Shikamaru. Ten był pewien, że dostanie jakąś upierdliwą misję.
"Eh...ja to mam szczęście. Mogłaby mi wreszcie dać spokój...co za kobieta." - myślał brunet.
- Shikamaru...wiesz czemu cię wezwałam? - spytała Hokage.
- Zapewne mam się zająć ambasadorem lub ambasadorką, oprowadzić po wiosce, pokazać zakwaterowanie, mam rację? - spytał Shikamaru.
- Coś w tym guście, tyle że...naszym gościem jest przedstawicielka z Wioski Tygrysa - wyjaśniła Piąta.
- Skąd? - zdziwił się się brunet.
- Przepraszam. Ty jeszcze nie wiesz. A więc gdy uformowały się te największe kraje, pięciu pierwszych Kage stworzyło wioskę Tygrysa. Ninja z tej wioski nie mogli być wypożyczani przez inne wioski w celu napadania na sąsiadów. Był to gracz neutralny. Pierwszym Torakage ( tora z jap. tygrys) został bardzo młody samuraj, Kasai. Niestety nazwisko zaginęło gdzieś na kartach historii. Ustalił on z pozostałymi przywódcami, że raz na 10 lat będą wysyłać z trzech klanów po jednym uczniu. Zakres wieku miał wynosić 6 lat. Obecnie tylko nieliczni wiedzą o istnieniu wioski. W tą liczbę wchodzą wszyscy Kage i najbardziej zaufani doradcy.
- A Lordowie Feudalni? - przerwał jej brunet.
- Gdyby o tym wiedzieli już dawno rozpętała by się wojna o tak małą ale jakże potężną wioskę. Są w niej przedstawiciele klanu: Uzumaki, Senju, Aburame, Hozuki, Hyuga, Hatake i wielu, wielu innych. Koniec lekcji historii.
- Jakieś rady co do spotkania? - spytał Shikamaru.
- Przybędzie z obstawą. Nie zdziw się jeśli zobaczysz, że pochodzą z różnych wiosek. Z tego co wiem główna ambasadorka pochodzi z naszej wioski. Reszta z innych - wyjaśniła Tsunade.
- Wygląd ambasadorki?
- W tej teczce masz papiery na jej temat - powiedziała Hokage, podając teczkę jouninowi.
Shikamaru otworzył usta aby zapytać o jeszcze jedną rzecz, ale Tsunade nie pozwoliła mu na to.
- Tak. Na temat całej reszty też są. A teraz, radziłabym ci szybko przestudiować te papiery i się wyspać. O północy masz się stawić u mnie w gabinecie - powiedziała podchodząc do okna.
- Hai! - odpowiedział brunet i wyszedł z gabinetu.
"Kolejna upierdliwa misja. Eh...najpierw musiałem zajmować się Temari a teraz...cholera jak ona się nazywa?" - Shikamaru otworzył teczkę i odszukał dane ambasadorki - "Rin Hatake. Ten sam klan co Kakashi. Jeżeli ma taki sam charakter to podziękuje" - rozmyślał brunet.
- Shizune! Wezwij Kakashiego! - rozkazała Hokage.
- Hai! - odpowiedziała czarnowłosa.
Jednak nie zdążyła nawet wyjść z gabinetu, gdy w chmurze białego dymu ukazała się wspomniana wcześniej osoba.
- Shizune możesz już wyjść - powiedziała Tsunade.
- Yyy...hai! - powiedziała i wyszła.
- Wzywałaś mnie Tsunade-sama? - odezwał się Hatake.
- Tak...wiesz kto do nas przybędzie? - spytała Hokage.
Kakashi przecząco pokręcił głową.
- Rin Hatake - wypowiedziała Piąta, bacznie przyglądając się jouninowi.
Prawe oko Kakashiego, które zwykle pokazywało jedynie znudzenie lub zaspanie rozszerzyło się.
- Jest duże prawdopodobieństwo, że może zostać napadnięta w drodze do nas. Musisz być czujny. W razie kłopotów mają przysłać wiadomość. Jeśli tak się stanie musisz wyruszyć z drużyną na pomoc - wyjaśniła Tsunade.
- Zrozumiałem - odpowiedział Hatake.
- W razie takiej sytuacji powierzam ci drużynę Asumy do tego zadania - skończyła Hokage.
"Byłą drużynę Asumy" - stwierdził w myślach Hatake.
- Tyle, możesz odejść - rozkazała Piąta.
- Hai! - odpowiedział Kakashi i zniknął w chmurze białego dymu.
Shikamaru siedział przy stole i przeglądał zawartość teczki, którą otrzymał od Tsunade.
"Rin Hatake. Pochodzenie: Wioska Liścia. Kekkei Genkai: Sharingan."
- Prawie jak Kakashi - myślał na głos Shikamaru.
- Kto prawie jak Kakashi? - spytał Shikaku wchodząc do pokoju syna.
- Ambasadorka Wioski Tygrysa. Z resztą sam zobacz - powiedział brunet, podając kilka kartek ojcu.
- Tak...rzeczywiście wyrosła - powiedział Shikaku.
- Wyrosła? - zaciekawił się Shikamaru.
- Nie mów mi, że jej nie pamiętasz - popatrzył na syna, jednak chyba rzeczywiście nic nie pamiętał - 10 lat temu przyszedł do mnie Kakashi w pewnej sprawie. Przyprowadził ze sobą małą dziewczynkę.
Shikamaru zaczęło coś świtać.
- Czekaj, czekaj!
Shikaku uśmiechnął się.
- Rin jest...!
- Córką Kakashiego. 10 lat temu Kakashi poprosił mnie abym zajął się nią przez kilka dni. W tym czasie załatwiał sprawy z wysłaniem jej do Wioski Tygrysa - wyjaśnił Shikaku - z tego co pamiętam, polubiłeś ją.
- To było dawno... - stwierdził Shikamaru - do tego za bardzo nie pamiętam jak wygląda. Zostaje mi jedynie jej zdjęcie z opisu.
- Szare włosy, maska, ochraniacz na czole zasłaniający lewe oko...widać, że wdała się w ojca - stwierdził Shikaku.
- Martwi mnie trochę reakcja jej obstawy na mnie - powiedział Shikamaru wyciągając kolejną kartkę - Yuki Terumi z Wioski Mgły. Brązowe, długie rozpuszczone włosy. Jej Kekkei Genkai to Uwolnienie Lodu. Kolejny to Tenoni, również z Wioski Mgły . Czarne, krótkie włosy. Kekkei Genkai: nieznane. I ostatni z nich, Aidan z Wioski Gorących Źródeł. Szare włosy, ochraniacz na czole. Kekkei Genkai: brak.
- Ciekawa drużyna - stwierdził Shikaku.
- Tak - potwierdził Shikamaru - no cóż najlepiej będzie jeśli się z tym prześpię.
- He...cały ty Shikamaru - westchnął Shikaku wychodząc z pokoju syna.
Shikamaru uśmiechnął się sam do siebie. Wstał, poskładał papiery do teczki i położył się na łóżku odpływając do krainy Morfeusza.
- Powybijam was wszystkich, gnoje! - krzyknęła Yuki - Hyoton: Aisuboru (Styl Lodu: Lodowa kula)!
Dziewczyna stworzyła wielką kulę lodu i rzuciła nią w napastników. Po chwili dało się słyszeć ich krzyki.
- Raiton: Hakurai (Styl Błyskawicy: Biała Błyskawica)! - Rin wykonała pieczęć i wystrzeliła białą błyskawicę w przeciwników.
Można było usłyszeć kolejne krzyki. Jednak napastnicy nie chcieli pozostać dłużni.
- Katon: Jigoku (Styl Ognia: Piekło)! - napastnik zaczął zmieniać pole walki w popiół.
- Doton: Kakogan Shirudo (Styl Ziemi: Granitowa Tarcza)! - Tenoni stworzył tarczę z granitu, która ochroniła jego jak i towarzyszy przed piekielnymi płomieniami - Cholera! Ten ninja używa techniki mojego pradziadka! - zdenerwował się Tenoni.
- Czemu zawsze muszę trafiać na przeciwników, którzy walczą na dystans - westchnął Aidan, unikając kilku shurikenów.
- Katon: Jigoku (Styl Ognia: Piekło)! - ninja znów użył techniki ognia.
- Doton: Kakogan Shirudo (Styl Ziemi: Granitowa Tarcza)! - Tenoni po raz kolejny stworzył tarczę.
Jednak ognisty atak nie nadszedł.
- Raiton: Sandasouru (Styl Błyskawicy: Grzmot Duszy)! - inny ninja wycelował potężnym grzmotem w granitową tarczę.
- Nie! - krzyknęła Rin.
Pobiegła przed tarczę i przygotowała się na przyjęcie ataku. Grzmot trafił centralnie w jej rękę. Jednak dziewczynie udało się zaabsorbować elektryczność i (po chwili) "wyrzucić" ją ze zdwojoną siłą w stronę napastnika. Przeciwnik padł martwy na ziemię. Cały, prawy rękaw Rin aż do ramienia został zniszczony przez masę elektryczną, która przepływała przez jej rękę.
- Dzięki - powiedział Tenoni.
- Nie ma za co - stwierdziła Rin, wracając na wcześniejszą pozycję - jak dawno wysłałaś wiadomość do Konohy?
- 20 minut temu. Wiadomość powinna już dotrzeć - odpowiedziała Yuki.
"Jeżeli nie przybędą nam z pomocą, to w takim tempie skończy nam się chakra, a wtedy tylko jedna osoba z naszej drużyny będzie w stanie walczyć...mam nadzieję, że do tego nie dojdzie" - myślała Yuki.
- Jak dużo chakry wam zostało? - spytała Rin.
- Całkiem spo- Tenoniemu przerwała Yuki.
- Nie kłam. Wiesz, że mam zdolności sensoryczne. Zostało ci chakry na maksymalnie dwie techniki. Moja chakra też jest na wykończeniu tak jak i twoja Rin. W najlepszej sytuacji jest Aidan. Co ja mówię! On nie zużył nawet grama swojej chakry - powiedziała Yuki.
- Jeśli posiłki szybko nie przybędą...to może się to źle skończyć - stwierdziła Rin.
"Nie! Obiecałem, że nigdy więcej nie wykorzystam tej techniki, ale...ale jeśli nie będę miał wyboru?" - myślał Aidan przygryzając wargę.
Shikamaru wkroczył do gabinetu Hokage. Twierdził, że parę godzin snu to za mało, ale lepiej kilka niż w ogóle.
- Nasi goście mają przybyć od zachodu. Tak więc tam się udasz - powiedziała Tsunade.
- Hai! - odpowiedział Shikamaru.
Hokage miała jeszcze coś dodać jednak przez okno coś wleciało do gabinetu tłukąc szybę. Shikamaru tak jak Tsunade stał w gotowości do ataku. Błękitny ptak podleciał i usiadł na biurku Hokage. Popatrzył się na dwójkę shinobich, zatrzepotał skrzydłami i po chwili znikł w chmurze białego dymu, zostawiając niewielki zwój. Piąta podeszła do biurka i otwarła zwój. Gdy skończyła czytać od razu krzyknęła.
- Shizune! Niech Kakashi, Ino i Chouji za pięć minut będą pod bramą Konohy! - rozkazała Hokage.
- Hai! - odpowiedziała brunetka i wybiegła.
- Shikamaru ty też. Ruszysz z nimi - powiedziała do władcy cieni.
- Ale...co się stało? - spytał Shikamaru.
- Ambasadorzy zostali zaatakowani - wyjaśniła Tsunade.
- Cholera! - zdenerwowała się Yuki - nie mam już praktycznie chakry.
- Ja też - stwierdziła Rin.
- Mogę użyć jeszcze jednego jutsu, nie więcej - dodał Tenoni.
"Jest kiepsko" - stwierdził Aidan w myślach.
Szarowłosy opuścił dotychczasową pozycję i chwycił swoją kosę z potrójnym ostrzem.
- Aidan! Co ty...? - zdziwiła się Yuki.
- Tenoni! Dasz radę stworzyć jeszcze jedną tarczę? - spytał szarowłosy.
- Tak - odparł Tenoni.
- Dobrze więc stwórz - wypowiedział Aidan.
- Aidan! Co ty odwalasz?! - denerwowała się brązowowłosa.
- Zamknij się! - krzyknął szarowłosy.
Yuki oniemiała. Przecież...przecież Aidan zawsze był spokojny. Nigdy nawet nie podniósł głosu. Nieważne czy był to przyjaciel czy wróg, jego głos nigdy nie podniósł się ponad normę.
- Nie macie chakry! Nie wiemy kiedy przybędą posiłki o ile w ogóle przybędą! Więc macie się wszyscy zamknąć i mnie słuchać...przynajmniej w obecnej sytuacji - powiedział stanowczo Aidan.
-Ale...obiecałeś, że nie użyjesz tego jutsu! Nigdy więcej! - krzyczała Yuki.
- A kto powiedział, że mam zamiar go użyć? - spytał Aidan.
Chwilę po tym jak wypowiedział pytanie został zaatakowany. Jednak przeciwnik nie zrobił na nim dużego wrażenia. Aidan zamachnął się kosą. Po chwili z ciała poleciała krew, która ubrudziła strój szarowłosego.
- Katon: Jigoku (Styl Ognia: Piekło)! - przeciwnik chciał wykończyć Aidana.
- Aidan! - krzyknęła Yuki.
Pole bitwy znów zaczęło płonąć śmiertelnym ogniem.
- Jednego mamy z głowy - ucieszył się wrogi shinobi.
- Jesteś tego pewny? - spytał Aidan, stojąc tuż za użytkownikiem ognia.
Ten, próbował odskoczyć, jednak szarowłosy zatrzymał go wbijając kosę z jego nogę. Unieruchomiony shinobi spojrzał na Aidana, który uśmiechnął się i wbił mu kosę w dłonie, tak by nie mógł już używać technik.
- Dobra...kto kolejny? - spytał zadowolony "kosiarz".
Drużyna...była drużyna Asumy na czele z Kakashim pędziła z odsieczą. Chouji i Ino nie bardzo byli zadowoleni z nocnej misji. W końcu Ino była przez cały dzień na zakupach z Sakurą, a Chouji trenował w górach.
- Ej! Shikamaru! Możesz mi wytłumaczyć na czym polega nasza misja? - spytała Ino.
- Ambasadorzy zmierzający do Konohy zostali zaatakowani. Mamy im pomóc - wyjaśnił krótko Shikamaru.
- Czy to ambasadorzy z Piasku? - spytał Chouji.
- Nie. Właściwie to nie chcieli mówić skąd są - skłamał władca cieni.
"Cholera! Źle się czuje okłamując ich. Ale może lepiej będzie jeśli nic nie będą wiedzieć" - myślał brunet.
Shikamaru wyprzedził swoich towarzyszy z drużyny aby na osobności porozmawiać z Kakashim.
- Myślisz, że wytrzymają do naszego przybycia? - spytał władca cieni.
- Nie mów, że wątpisz w moją córkę - powiedział wesoło Kakashi.
- Nie wątpię, ale wiesz, że zawsze możemy spotkać wroga silniejszego od nas. Tak jak Asuma Hidana - końcówkę zdania powiedział przyciszonym głosem.
- Wiem, ale czytałeś jej akta jak i jej towarzyszy - powiedział Kakashi - są całkowicie bezpieczni.
"Chyba, że on użyje tego jutsu" - pomyślał Hatake.
Gdzieś w oddali, drużyna spostrzegła gigantyczne płomienie.
- Ruszamy! - rozkazał Kakashi.
Yuki ciężko dusząc leżała oparta o granitową tarczę. W pewnej chwili poczuła dziwną energię.
- Posiłki! Będą u nas za kilka minut! - krzyknęła szczęśliwa dziewczyna.
- Nareszcie - westchnęła Rin z ulgą.
- Nie zdążą - odezwał się wrogi shinobi - Suiton: Mizu keimusho (Styl Wody: Wodne Więzienie)!
Całą czwórkę otoczył wodna bańka, którą kontrolował ninja stojący na zewnątrz więzienia.
- Cholera! - Aidan podbiegł do jednej z wodnych ścian i spróbował ją przeciąć kosą, na próżno.
Wodne ściany regenerowały się w zastraszającym tempie. Użytkownik wody zaczął zmniejszać więzienie. Chcąc nie chcąc, Aidan musiał się wycofywać wraz z ruchem niezniszczalnej ściany.
- He...teraz nikt już- shinobi nie dokończył - c-co jest?!
- Kage Mane no Jutsu (Jutsu Przejęcia Cienia) zakończone - powiedział Shikamaru z uśmiechem.
Przeciwnik został złapany w technikę bruneta.
- Przepraszamy za spóźnienie - powiedział Kakashi.
- Zawsze się spóźniasz - powiedziała Rin wstając - to jakaś niezniszczalna bańka wodna. Spróbujcie przekonać tego shinobi by ją zniszczył.
- Robi się - powiedziała Ino - Shintenshin no Jutsu (Jutsu Przejęcia Umysłu)!
Ino przejęła umysł wroga, w tym momencie Shikamaru zwolnił z ciała napastnika swoje jutsu. Dziewczyna znalazła w umyśle potrzebne informacje o zatrzymaniu techniki i usunęła wodną przeszkodę.
Aidan podszedł do przejętego ciała.
- Teraz szybko ulotnij się z tego ciała - powiedział Aidan.
- Co? - zdziwiła się Ino.
- Rób co mówię! Szybko! - powiedział Aidan zamachując się kosą.
Ino opuściła ciało najszybciej jak mogła. Aidan, kosą uszkodził nogi wroga.
- Jesteście cali? - spytał Shikamaru.
- Ta...bywało gorzej - stwierdziła Yuki, przytrzymywana przez Tenoniego.
- To wróćmy może teraz do Konohy - zaproponował Kakashi.
- Dobra - zgodziła się już wyczerpana Rin.
- Katon: Jigoku (Styl Ognia: Piekło)! - ledwie żywy wróg użył ostatek czakry by zaatakować Shikamaru.
Rin pobiegła w tę stronę i stanęła na linii ataku.
"Została mi resztka czakry...jeśli braknie mi jej na tą technikę, skutki będą nieprzyjemne" - myślała Rin - "Eh...trudno!"
- Raiton: Denki Hansha (Styl Błyskawicy: Elektryczne Odbicie)! - Rin próbowała użyć techniki.
"Jest! Wystarczyło!" - myślała szczęśliwa.
Jednak coś poszło nie tak i...technika znikła.
"Nie!" - dziewczyna zobaczyła przed sobą piekielny ogień.
Zasłoniła rękami swoją twarz i starała się ochronić równocześnie sojusznika z Konohy.
Ogień ustał po paru minutach, a Rin upadła na ziemię. Całkowicie wyczerpana, zmęczona, obolała i ledwie żywa. Nie miała siły by się podnieść, nawet by wypowiedzieć choćby jedno słowo. Ostatnie co zapamiętała to twarz bruneta, którego starała się osłonić.
I tak kończę pierwszy rozdział. Napisanie go zajęło mi cholernie dużo czasu. Ponad trzy tygodnie. Mam nadzieję, że się spodobał.
Co się będę rozpisywać, czas na pierwszy rozdział :)
Wszystko dzieje się przed IV Wielką Wojną Shinobi...
Tsunade wezwała Shikamaru. Ten był pewien, że dostanie jakąś upierdliwą misję.
"Eh...ja to mam szczęście. Mogłaby mi wreszcie dać spokój...co za kobieta." - myślał brunet.
- Shikamaru...wiesz czemu cię wezwałam? - spytała Hokage.
- Zapewne mam się zająć ambasadorem lub ambasadorką, oprowadzić po wiosce, pokazać zakwaterowanie, mam rację? - spytał Shikamaru.
- Coś w tym guście, tyle że...naszym gościem jest przedstawicielka z Wioski Tygrysa - wyjaśniła Piąta.
- Skąd? - zdziwił się się brunet.
- Przepraszam. Ty jeszcze nie wiesz. A więc gdy uformowały się te największe kraje, pięciu pierwszych Kage stworzyło wioskę Tygrysa. Ninja z tej wioski nie mogli być wypożyczani przez inne wioski w celu napadania na sąsiadów. Był to gracz neutralny. Pierwszym Torakage ( tora z jap. tygrys) został bardzo młody samuraj, Kasai. Niestety nazwisko zaginęło gdzieś na kartach historii. Ustalił on z pozostałymi przywódcami, że raz na 10 lat będą wysyłać z trzech klanów po jednym uczniu. Zakres wieku miał wynosić 6 lat. Obecnie tylko nieliczni wiedzą o istnieniu wioski. W tą liczbę wchodzą wszyscy Kage i najbardziej zaufani doradcy.
- A Lordowie Feudalni? - przerwał jej brunet.
- Gdyby o tym wiedzieli już dawno rozpętała by się wojna o tak małą ale jakże potężną wioskę. Są w niej przedstawiciele klanu: Uzumaki, Senju, Aburame, Hozuki, Hyuga, Hatake i wielu, wielu innych. Koniec lekcji historii.
- Jakieś rady co do spotkania? - spytał Shikamaru.
- Przybędzie z obstawą. Nie zdziw się jeśli zobaczysz, że pochodzą z różnych wiosek. Z tego co wiem główna ambasadorka pochodzi z naszej wioski. Reszta z innych - wyjaśniła Tsunade.
- Wygląd ambasadorki?
- W tej teczce masz papiery na jej temat - powiedziała Hokage, podając teczkę jouninowi.
Shikamaru otworzył usta aby zapytać o jeszcze jedną rzecz, ale Tsunade nie pozwoliła mu na to.
- Tak. Na temat całej reszty też są. A teraz, radziłabym ci szybko przestudiować te papiery i się wyspać. O północy masz się stawić u mnie w gabinecie - powiedziała podchodząc do okna.
- Hai! - odpowiedział brunet i wyszedł z gabinetu.
"Kolejna upierdliwa misja. Eh...najpierw musiałem zajmować się Temari a teraz...cholera jak ona się nazywa?" - Shikamaru otworzył teczkę i odszukał dane ambasadorki - "Rin Hatake. Ten sam klan co Kakashi. Jeżeli ma taki sam charakter to podziękuje" - rozmyślał brunet.
- Shizune! Wezwij Kakashiego! - rozkazała Hokage.
- Hai! - odpowiedziała czarnowłosa.
Jednak nie zdążyła nawet wyjść z gabinetu, gdy w chmurze białego dymu ukazała się wspomniana wcześniej osoba.
- Shizune możesz już wyjść - powiedziała Tsunade.
- Yyy...hai! - powiedziała i wyszła.
- Wzywałaś mnie Tsunade-sama? - odezwał się Hatake.
- Tak...wiesz kto do nas przybędzie? - spytała Hokage.
Kakashi przecząco pokręcił głową.
- Rin Hatake - wypowiedziała Piąta, bacznie przyglądając się jouninowi.
Prawe oko Kakashiego, które zwykle pokazywało jedynie znudzenie lub zaspanie rozszerzyło się.
- Jest duże prawdopodobieństwo, że może zostać napadnięta w drodze do nas. Musisz być czujny. W razie kłopotów mają przysłać wiadomość. Jeśli tak się stanie musisz wyruszyć z drużyną na pomoc - wyjaśniła Tsunade.
- Zrozumiałem - odpowiedział Hatake.
- W razie takiej sytuacji powierzam ci drużynę Asumy do tego zadania - skończyła Hokage.
"Byłą drużynę Asumy" - stwierdził w myślach Hatake.
- Tyle, możesz odejść - rozkazała Piąta.
- Hai! - odpowiedział Kakashi i zniknął w chmurze białego dymu.
Shikamaru siedział przy stole i przeglądał zawartość teczki, którą otrzymał od Tsunade.
"Rin Hatake. Pochodzenie: Wioska Liścia. Kekkei Genkai: Sharingan."
- Prawie jak Kakashi - myślał na głos Shikamaru.
- Kto prawie jak Kakashi? - spytał Shikaku wchodząc do pokoju syna.
- Ambasadorka Wioski Tygrysa. Z resztą sam zobacz - powiedział brunet, podając kilka kartek ojcu.
- Tak...rzeczywiście wyrosła - powiedział Shikaku.
- Wyrosła? - zaciekawił się Shikamaru.
- Nie mów mi, że jej nie pamiętasz - popatrzył na syna, jednak chyba rzeczywiście nic nie pamiętał - 10 lat temu przyszedł do mnie Kakashi w pewnej sprawie. Przyprowadził ze sobą małą dziewczynkę.
Shikamaru zaczęło coś świtać.
- Czekaj, czekaj!
Shikaku uśmiechnął się.
- Rin jest...!
- Córką Kakashiego. 10 lat temu Kakashi poprosił mnie abym zajął się nią przez kilka dni. W tym czasie załatwiał sprawy z wysłaniem jej do Wioski Tygrysa - wyjaśnił Shikaku - z tego co pamiętam, polubiłeś ją.
- To było dawno... - stwierdził Shikamaru - do tego za bardzo nie pamiętam jak wygląda. Zostaje mi jedynie jej zdjęcie z opisu.
- Szare włosy, maska, ochraniacz na czole zasłaniający lewe oko...widać, że wdała się w ojca - stwierdził Shikaku.
- Martwi mnie trochę reakcja jej obstawy na mnie - powiedział Shikamaru wyciągając kolejną kartkę - Yuki Terumi z Wioski Mgły. Brązowe, długie rozpuszczone włosy. Jej Kekkei Genkai to Uwolnienie Lodu. Kolejny to Tenoni, również z Wioski Mgły . Czarne, krótkie włosy. Kekkei Genkai: nieznane. I ostatni z nich, Aidan z Wioski Gorących Źródeł. Szare włosy, ochraniacz na czole. Kekkei Genkai: brak.
- Ciekawa drużyna - stwierdził Shikaku.
- Tak - potwierdził Shikamaru - no cóż najlepiej będzie jeśli się z tym prześpię.
- He...cały ty Shikamaru - westchnął Shikaku wychodząc z pokoju syna.
Shikamaru uśmiechnął się sam do siebie. Wstał, poskładał papiery do teczki i położył się na łóżku odpływając do krainy Morfeusza.
- Powybijam was wszystkich, gnoje! - krzyknęła Yuki - Hyoton: Aisuboru (Styl Lodu: Lodowa kula)!
Dziewczyna stworzyła wielką kulę lodu i rzuciła nią w napastników. Po chwili dało się słyszeć ich krzyki.
- Raiton: Hakurai (Styl Błyskawicy: Biała Błyskawica)! - Rin wykonała pieczęć i wystrzeliła białą błyskawicę w przeciwników.
Można było usłyszeć kolejne krzyki. Jednak napastnicy nie chcieli pozostać dłużni.
- Katon: Jigoku (Styl Ognia: Piekło)! - napastnik zaczął zmieniać pole walki w popiół.
- Doton: Kakogan Shirudo (Styl Ziemi: Granitowa Tarcza)! - Tenoni stworzył tarczę z granitu, która ochroniła jego jak i towarzyszy przed piekielnymi płomieniami - Cholera! Ten ninja używa techniki mojego pradziadka! - zdenerwował się Tenoni.
- Czemu zawsze muszę trafiać na przeciwników, którzy walczą na dystans - westchnął Aidan, unikając kilku shurikenów.
- Katon: Jigoku (Styl Ognia: Piekło)! - ninja znów użył techniki ognia.
- Doton: Kakogan Shirudo (Styl Ziemi: Granitowa Tarcza)! - Tenoni po raz kolejny stworzył tarczę.
Jednak ognisty atak nie nadszedł.
- Raiton: Sandasouru (Styl Błyskawicy: Grzmot Duszy)! - inny ninja wycelował potężnym grzmotem w granitową tarczę.
- Nie! - krzyknęła Rin.
Pobiegła przed tarczę i przygotowała się na przyjęcie ataku. Grzmot trafił centralnie w jej rękę. Jednak dziewczynie udało się zaabsorbować elektryczność i (po chwili) "wyrzucić" ją ze zdwojoną siłą w stronę napastnika. Przeciwnik padł martwy na ziemię. Cały, prawy rękaw Rin aż do ramienia został zniszczony przez masę elektryczną, która przepływała przez jej rękę.
- Dzięki - powiedział Tenoni.
- Nie ma za co - stwierdziła Rin, wracając na wcześniejszą pozycję - jak dawno wysłałaś wiadomość do Konohy?
- 20 minut temu. Wiadomość powinna już dotrzeć - odpowiedziała Yuki.
"Jeżeli nie przybędą nam z pomocą, to w takim tempie skończy nam się chakra, a wtedy tylko jedna osoba z naszej drużyny będzie w stanie walczyć...mam nadzieję, że do tego nie dojdzie" - myślała Yuki.
- Jak dużo chakry wam zostało? - spytała Rin.
- Całkiem spo- Tenoniemu przerwała Yuki.
- Nie kłam. Wiesz, że mam zdolności sensoryczne. Zostało ci chakry na maksymalnie dwie techniki. Moja chakra też jest na wykończeniu tak jak i twoja Rin. W najlepszej sytuacji jest Aidan. Co ja mówię! On nie zużył nawet grama swojej chakry - powiedziała Yuki.
- Jeśli posiłki szybko nie przybędą...to może się to źle skończyć - stwierdziła Rin.
"Nie! Obiecałem, że nigdy więcej nie wykorzystam tej techniki, ale...ale jeśli nie będę miał wyboru?" - myślał Aidan przygryzając wargę.
Shikamaru wkroczył do gabinetu Hokage. Twierdził, że parę godzin snu to za mało, ale lepiej kilka niż w ogóle.
- Nasi goście mają przybyć od zachodu. Tak więc tam się udasz - powiedziała Tsunade.
- Hai! - odpowiedział Shikamaru.
Hokage miała jeszcze coś dodać jednak przez okno coś wleciało do gabinetu tłukąc szybę. Shikamaru tak jak Tsunade stał w gotowości do ataku. Błękitny ptak podleciał i usiadł na biurku Hokage. Popatrzył się na dwójkę shinobich, zatrzepotał skrzydłami i po chwili znikł w chmurze białego dymu, zostawiając niewielki zwój. Piąta podeszła do biurka i otwarła zwój. Gdy skończyła czytać od razu krzyknęła.
- Shizune! Niech Kakashi, Ino i Chouji za pięć minut będą pod bramą Konohy! - rozkazała Hokage.
- Hai! - odpowiedziała brunetka i wybiegła.
- Shikamaru ty też. Ruszysz z nimi - powiedziała do władcy cieni.
- Ale...co się stało? - spytał Shikamaru.
- Ambasadorzy zostali zaatakowani - wyjaśniła Tsunade.
- Cholera! - zdenerwowała się Yuki - nie mam już praktycznie chakry.
- Ja też - stwierdziła Rin.
- Mogę użyć jeszcze jednego jutsu, nie więcej - dodał Tenoni.
"Jest kiepsko" - stwierdził Aidan w myślach.
Szarowłosy opuścił dotychczasową pozycję i chwycił swoją kosę z potrójnym ostrzem.
- Aidan! Co ty...? - zdziwiła się Yuki.
- Tenoni! Dasz radę stworzyć jeszcze jedną tarczę? - spytał szarowłosy.
- Tak - odparł Tenoni.
- Dobrze więc stwórz - wypowiedział Aidan.
- Aidan! Co ty odwalasz?! - denerwowała się brązowowłosa.
- Zamknij się! - krzyknął szarowłosy.
Yuki oniemiała. Przecież...przecież Aidan zawsze był spokojny. Nigdy nawet nie podniósł głosu. Nieważne czy był to przyjaciel czy wróg, jego głos nigdy nie podniósł się ponad normę.
- Nie macie chakry! Nie wiemy kiedy przybędą posiłki o ile w ogóle przybędą! Więc macie się wszyscy zamknąć i mnie słuchać...przynajmniej w obecnej sytuacji - powiedział stanowczo Aidan.
-Ale...obiecałeś, że nie użyjesz tego jutsu! Nigdy więcej! - krzyczała Yuki.
- A kto powiedział, że mam zamiar go użyć? - spytał Aidan.
Chwilę po tym jak wypowiedział pytanie został zaatakowany. Jednak przeciwnik nie zrobił na nim dużego wrażenia. Aidan zamachnął się kosą. Po chwili z ciała poleciała krew, która ubrudziła strój szarowłosego.
- Katon: Jigoku (Styl Ognia: Piekło)! - przeciwnik chciał wykończyć Aidana.
- Aidan! - krzyknęła Yuki.
Pole bitwy znów zaczęło płonąć śmiertelnym ogniem.
- Jednego mamy z głowy - ucieszył się wrogi shinobi.
- Jesteś tego pewny? - spytał Aidan, stojąc tuż za użytkownikiem ognia.
Ten, próbował odskoczyć, jednak szarowłosy zatrzymał go wbijając kosę z jego nogę. Unieruchomiony shinobi spojrzał na Aidana, który uśmiechnął się i wbił mu kosę w dłonie, tak by nie mógł już używać technik.
- Dobra...kto kolejny? - spytał zadowolony "kosiarz".
Drużyna...była drużyna Asumy na czele z Kakashim pędziła z odsieczą. Chouji i Ino nie bardzo byli zadowoleni z nocnej misji. W końcu Ino była przez cały dzień na zakupach z Sakurą, a Chouji trenował w górach.
- Ej! Shikamaru! Możesz mi wytłumaczyć na czym polega nasza misja? - spytała Ino.
- Ambasadorzy zmierzający do Konohy zostali zaatakowani. Mamy im pomóc - wyjaśnił krótko Shikamaru.
- Czy to ambasadorzy z Piasku? - spytał Chouji.
- Nie. Właściwie to nie chcieli mówić skąd są - skłamał władca cieni.
"Cholera! Źle się czuje okłamując ich. Ale może lepiej będzie jeśli nic nie będą wiedzieć" - myślał brunet.
Shikamaru wyprzedził swoich towarzyszy z drużyny aby na osobności porozmawiać z Kakashim.
- Myślisz, że wytrzymają do naszego przybycia? - spytał władca cieni.
- Nie mów, że wątpisz w moją córkę - powiedział wesoło Kakashi.
- Nie wątpię, ale wiesz, że zawsze możemy spotkać wroga silniejszego od nas. Tak jak Asuma Hidana - końcówkę zdania powiedział przyciszonym głosem.
- Wiem, ale czytałeś jej akta jak i jej towarzyszy - powiedział Kakashi - są całkowicie bezpieczni.
"Chyba, że on użyje tego jutsu" - pomyślał Hatake.
Gdzieś w oddali, drużyna spostrzegła gigantyczne płomienie.
- Ruszamy! - rozkazał Kakashi.
Yuki ciężko dusząc leżała oparta o granitową tarczę. W pewnej chwili poczuła dziwną energię.
- Posiłki! Będą u nas za kilka minut! - krzyknęła szczęśliwa dziewczyna.
- Nareszcie - westchnęła Rin z ulgą.
- Nie zdążą - odezwał się wrogi shinobi - Suiton: Mizu keimusho (Styl Wody: Wodne Więzienie)!
Całą czwórkę otoczył wodna bańka, którą kontrolował ninja stojący na zewnątrz więzienia.
- Cholera! - Aidan podbiegł do jednej z wodnych ścian i spróbował ją przeciąć kosą, na próżno.
Wodne ściany regenerowały się w zastraszającym tempie. Użytkownik wody zaczął zmniejszać więzienie. Chcąc nie chcąc, Aidan musiał się wycofywać wraz z ruchem niezniszczalnej ściany.
- He...teraz nikt już- shinobi nie dokończył - c-co jest?!
- Kage Mane no Jutsu (Jutsu Przejęcia Cienia) zakończone - powiedział Shikamaru z uśmiechem.
Przeciwnik został złapany w technikę bruneta.
- Przepraszamy za spóźnienie - powiedział Kakashi.
- Zawsze się spóźniasz - powiedziała Rin wstając - to jakaś niezniszczalna bańka wodna. Spróbujcie przekonać tego shinobi by ją zniszczył.
- Robi się - powiedziała Ino - Shintenshin no Jutsu (Jutsu Przejęcia Umysłu)!
Ino przejęła umysł wroga, w tym momencie Shikamaru zwolnił z ciała napastnika swoje jutsu. Dziewczyna znalazła w umyśle potrzebne informacje o zatrzymaniu techniki i usunęła wodną przeszkodę.
Aidan podszedł do przejętego ciała.
- Teraz szybko ulotnij się z tego ciała - powiedział Aidan.
- Co? - zdziwiła się Ino.
- Rób co mówię! Szybko! - powiedział Aidan zamachując się kosą.
Ino opuściła ciało najszybciej jak mogła. Aidan, kosą uszkodził nogi wroga.
- Jesteście cali? - spytał Shikamaru.
- Ta...bywało gorzej - stwierdziła Yuki, przytrzymywana przez Tenoniego.
- To wróćmy może teraz do Konohy - zaproponował Kakashi.
- Dobra - zgodziła się już wyczerpana Rin.
- Katon: Jigoku (Styl Ognia: Piekło)! - ledwie żywy wróg użył ostatek czakry by zaatakować Shikamaru.
Rin pobiegła w tę stronę i stanęła na linii ataku.
"Została mi resztka czakry...jeśli braknie mi jej na tą technikę, skutki będą nieprzyjemne" - myślała Rin - "Eh...trudno!"
- Raiton: Denki Hansha (Styl Błyskawicy: Elektryczne Odbicie)! - Rin próbowała użyć techniki.
"Jest! Wystarczyło!" - myślała szczęśliwa.
Jednak coś poszło nie tak i...technika znikła.
"Nie!" - dziewczyna zobaczyła przed sobą piekielny ogień.
Zasłoniła rękami swoją twarz i starała się ochronić równocześnie sojusznika z Konohy.
Ogień ustał po paru minutach, a Rin upadła na ziemię. Całkowicie wyczerpana, zmęczona, obolała i ledwie żywa. Nie miała siły by się podnieść, nawet by wypowiedzieć choćby jedno słowo. Ostatnie co zapamiętała to twarz bruneta, którego starała się osłonić.
I tak kończę pierwszy rozdział. Napisanie go zajęło mi cholernie dużo czasu. Ponad trzy tygodnie. Mam nadzieję, że się spodobał.
Subskrybuj:
Posty (Atom)